Forum ŚWIATOWID Strona Główna ŚWIATOWID
czyli ... obserwator różnych stron życia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bajdy na resorach czyli ... bryki i bryczki
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚWIATOWID Strona Główna -> "Muzyka i uśmiech łagodzą obyczaje"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 23:52, 02 Lut 2008    Temat postu:

Ahron napisał:
Ja mam duże ,jeżdrzę peugotem 607 :).
Auta są jak piękne kobiety :).


Z pięknymi kobietami ... żenią się meżczyźni ... bez wyobraźni. Dancing
Ale nie odnoś tego do bryczki. Very Happy
Fajna .... naprawdę Anxious


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ahron



Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 0:24, 11 Lut 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Pamiętajcie by wracać do domu czystym autem :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pią 14:58, 02 Sty 2009    Temat postu:

Ograniczniki prędkości w autach. Czy będą obowiązkowe?

[link widoczny dla zalogowanych]

Think Shocked Sad

Ale komentarze do informacji ... świetneeeeeeeeeeeeee tak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 19:00, 07 Mar 2009    Temat postu:

Za szybkie wideo
Konrad Bagiński 2009-03-04, ostatnia aktualizacja 2009-03-04 15:55:04.0

Policja już nie będzie chętnie dzielić się z mediami nagraniami z pościgów za piratami drogowymi, bo mogą być one dowodem ich winy. Resort spraw wewnętrznych i administracji nie zmienił przepisu, który zabrania funkcjonariuszom łamania przepisów drogowych podczas pościgów. O zmianę tej dość kuriozalnej sytuacji zabiegała Policja.


Nie raz i nie dwa oglądaliśmy na ekranach telewizorów i w Internecie pościgi za kierowcami łamiącymi przepisy. "Tu kierowca wyprzedza na podwójnej ciągłej... Tu wymusza pierwszeństwo... Teraz przekracza prędkość o 30 km/h..." - relacjonowali policjanci. Ale żeby zrealizować te niemal hollywoodzkie produkcje sami musieli łamać prawo. I to na dystansie wielu kilometrów.

Wolno im to robić? Teoretycznie nie. Nawet podczas pościgu muszą przestrzegać przepisów. To dość kuriozalna sytuacja, bo jednym z ich zadań jest właśnie zatrzymywanie piratów. Jeśli namierzą osobnika tnącego linie ciągłe i wyprzedzającego "na trzeciego", powinni włączyć kamerę i go zatrzymać. Ale żeby to zrobić, muszą jechać za nim. Bez złamania kilku przepisów im się to nie uda.

Inspektor Jacek Zalewski, szef polskiej drogówki, wysłał do MSWiA propozycję nowelizacji ustawy o policji, która dawałaby policjantom możliwość łamania przepisów podczas pościgów z włączonym wideorejestratorem. Projekt gdzieś utknął i nie trafił do szeroko komentowanej nowelizacji ustawy o ruchu drogowym. Propozycje policjantów mają ponoć zostać dopisane do nowej ustawy o policji, która ujrzy światło dzienne za... kilka lat.

Z drugiej strony nagrania często budzą kontrowersje. Trwają długo, pościg ciągnie się kilometrami, podczas których kierowca nie wie, że jest śledzony. Tej świadomości nie mają też inni kierowcy, nagle wyprzedzani czy wpędzani do rowu przez dwa ścigające się auta. Zamiast zatrzymać auto, drogówka jedzie za nim i sumuje wykroczenia oraz wysokość mandatu. Czy słusznie. Wątpliwości ma nawet sąd. Świadczy o tym choćby przypadek Tomasza L., sierżanta drogówki z Bydgoszczy, który w listopadzie 2008 r. został skazany na grzywnę w wysokości 800 zł. Sierżant L. był kierowcą nieoznakowanego radiowozu wyposażonego w wideorejestrator. Na podstawie materiału wideo (z jego służbowego samochodu) postawiono mu zarzuty za wielokrotne przekraczanie prędkości (nawet o 90 km/h), przecięcie linii ciągłej, jazdę po buspasie i chodniku. Sierżant L. tłumaczył przed sądem, że do jego zadań należała ryzykowna jazda, bo inaczej nie zarejestrowałby wykroczeń innych kierowców. Sprawę przegrał.

Tak wygląda rzeczywistość. I trudno się dziwić - ci policjanci, którzy polują na kierowców, zamiast im pomagać i edukować, są zaskoczeni kiedy prawo obraca się przeciwko nim. Powinni mieć jednak możliwość złamania przepisów - pirata drogowego trudno czasem dogonić. Ale niech nie będzie tak, jak dziś - kiedy policyjny wideoradar jedzie za kierowcą, czekając tylko kiedy popełni on kolejne wykroczenia i zamiast dziesięciu nazbiera 25 albo i więcej punktów. Bo znamy polskie realia i wiemy, że przepisy w końcu złamie. Co zrobić, żeby było normalnie? To proste. Kiedy policjant prewencji widzi na ulicy bójkę, to nie czeka, aż padnie pierwszy trup, by z dumą ogłosić, że złapał mordercę. On zapobiega morderstwu. Tak samo policjanci z drogówki powinni od razu reagować, zatrzymywać i karać piratów, by utemperować zapędy i zapobiec gorszej sytuacji.

Specjalnie dla Wysokich Obrotów:



Podinspektor Krzysztof Burdak - szef krakowskiej drogówki

Jak policjant pracujący z samochodzie z wideoredarem ma zarejestrować przekroczenie prędkości jeśli sam jechałby zgodnie z przepisami? To jest wyższa konieczność. Na całym świecie policja działa w ten sam sposób. Dlatego planowana jest zmiana zapisu w polskich przepisach.

Policjant powinien niezwłocznie po ujawnieniu wykroczenia podjąć próbę zatrzymania, by jak najszybciej uchronić innych użytkowników ruchu od niebezpieczeństwa. Nie powinien narażać przy tym manewrze ani innych kierowców, ani partnera, z którym pełni służbę. Takie są wewnętrzne zalecenia. Naganne jest zachowanie, kiedy policjanci jadący samochodem z wideoradarem nie podejmują interwencji natychmiast, ponieważ tym samym przyzwalają na wystąpienie zagrożenia.

I bardzoooooooo słusznie Anxious
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 9:00, 22 Mar 2009    Temat postu:

18.03 | Dzienniczek Urszuli

Baby za kierownicą przypadki


Moja przygoda z motoryzacją zaczęła się dość nietypowo. O ile większość osób marzy o momencie, w którym zasiądzie za kierownicą własnego auta, ja przeciwnie – zawsze byłam zadeklarowaną miłośniczką komunikacji miejskiej. No, może kiedy w autobusach i tramwajach panowały temperatury zupełnie niesprzyjające przetrwaniu gatunku ludzkiego, a większość pasażerów radośnie śmierdziała wygrzebanymi z pawlacza futrami, moja miłość trochę słabła. Jednak latem, voila! Uwielbiałam niekończące się podróże autobusami, podczas których, słuchając muzyki, mogłam obserwować sceny z życia miasta, przesuwające się przed moimi oczami jak w kalejdoskopie. Uwielbiałam to do tego stopnia, że potrafiłam wybrać dłuższą trasę i spóźnić się na umówione spotkanie albo przejechać swój przystanek, dojechać do pętli i wrócić. Przez jakiś czas zastanawiałam się nawet, czy praca kierowcy autobusu jednak nie jest najlepszym sposobem na życie. Ale niezbyt serio.

Wszystko to trwało do momentu, kiedy okazało się, że mam akurat w życiu trochę wolnego czasu, a rubryka „Inne umiejętności” w moim CV wygląda dość pusto, gdyż widnieje tam tylko pozycja „Obsługa komputera”. - Jak nie teraz, to kiedy? – pomyślałam sobie i ruszyłam do działania. I tak po roku nerwów i trzech nie zdanych egzaminach, stałam się szczęśliwą posiadaczką prawa jazdy kategorii B. Ale cała zabawa miała się dopiero zacząć.

- Papier jak papier - myślałam obracając w palcach laminowany prostokącik i wspominałam z rozrzewnieniem, jak jeszcze nie tak dawno temu w przypływie szaleństwa kupiłam rozpadającego się busa, którym przez rok rozbijali się wszyscy moi znajomi. Bus skończył jednak na szrocie, a zresztą i tak bałabym się nim jeździć, ponieważ miał tendencję do psucia się w najmniej oczekiwanych momentach, na przykład na środku najbardziej ruchliwego skrzyżowania w mieście. Byłam przekonana, że sporo wody w Wiśle upłynie, zanim dorobię się własnego samochodu. Jednak życie jest mało przewidywalne.

Po jakimś miesiącu mojej najlepszej przyjaciółce źli policjanci odebrali na pewien czas prawo jazdy z przyczyn nieco zbyt wstydliwych, żeby je tutaj opisywać. Natychmiast zwęszyłam okazję. – A może – zagaiłam. – Pozwoliłabyś mi przez ten czas pojeździć swoim samochodem? Woziłabym cię w różne miejsca od czasu do czasu… – kokietowałam. Grunt, że koleżanka na warunki przystała, a ja miałam przed sobą kilka miesięcy rozbijania się po mieście samochodem.

Okazało się jednak, że cała ta samochodowa historia, to nie taka prosta sprawa. Nauka jazdy nauką jazdy, ale ciężko jest równocześnie zmieniać biegi, zerkać we wszystkie trzy lusterka naraz, a do tego wszystkiego jeszcze pilnować, żeby nie przejechać ulicy, w którą trzeba skręcić. Myślę, że mogłabym z powodzeniem wygrać konkurs na najbardziej nieodpowiedzialnego kierowcę roku, ponieważ udało mi się na przykład zjechać z ronda w ulicę pod prąd i to jeszcze nie na część jezdni dla samochodów, tylko na tory tramwajowe. Osobną kwestią jest parkowanie owego wehikułu, które, jak wiadomo, jest zupełnie niemożliwe w każdym większym mieście, a do tego na niedoświadczonego kierowcę czyha jeszcze cała masa zupełnie nieprzewidywalnych niebezpieczeństw w postaci chociażby parkometrów. Musiałam więc zaliczyć kilka wizyt u straży miejskiej i tłumaczyć sympatycznym panom w mundurze, że to nie moja wina i że już więcej nie będę.

To wszystko jednak byłoby zupełnie do przełknięcia, gdyby nie przewód doprowadzający płyn chłodniczy czy coś takiego. Otóż przewód ten pękł podczas jazdy i spowodował, że z samochodu zaczęły się nagle wydobywać kłęby dymu, które zupełnie uniemożliwiły mi dalszą jazdę, w związku z czym musiałam zatrzymać pojazd na środku ulicy i zaczepiać obcych mężczyzn na przystanku, aby pomogli mi przepchnąć go na chodnik. A potem było już tylko gorzej – holowanie do warsztatu, pertraktacje z panem mechanikiem i góra oszczędności na wiosenne sukienki wyrzucone w przysłowiowe błoto.

Samochodowe atrakcje jednak dopiero się zaczęły. Któregoś słonecznego poranka, kiedy jak co dzień wyszłam z domu w celu udania się do pracy, z przerażeniem stwierdziłam, że mój świeżo nabyty samochód ma przebite trzy z czterech opon. Mało pocieszające było to, że problem dotyczył nie tylko mojego pojazdu, ale wszystkich samochodów zaparkowanych w okolicy. Byłam w kropce. Nawet zmiana koła niewiele by tu pomogła, ponieważ w zapasie miałam zaledwie jedno. Zrezygnowana pojechałam do pracy taksówką. I wszystko zaczęło się od początku - telefony do kolegów po pomoc, noszenie kół do naprawy, pieniądze...

Po tygodniu mogłam jednak znów jeździć. Czym prędzej pojechałam z koleżanką do klubu. Pić wprawdzie nie mogłam, ale za to, jaka to rozkosz - móc odpuścić sobie śmierdzące autobusy i wrócić w środku nocy do domu własnym autem! Kiedy usłyszałam przed klubem odgłosy awantury, już wiedziałam, że to się nie może dobrze skończyć. I miałam rację. Ochroniarz odmówił wpuszczenia na imprezę kilku młodzieńców w dresach, a ci w akcie zemsty na odchodnym rzucili butelką po piwie prosto w mój samochód. Efekt: zbita przednia szyba. Nie muszę dodawać, że jednak zaliczyłam tej nocy podróż nocnym autobusem. Ale przynajmniej mogłam utopić moją rozpacz w kilku drinkach.

W tym miejscu się poddałam i uznałam swój romans z motoryzacją za zakończony. Pozostawiłam uszkodzony samochód na parkingu i następnego dnia do pracy pojechałam autobusem, jak za starych, dobrych czasów - słuchając muzyki i czytając gazetę. Było fantastycznie. A bilet kosztował tylko 2,80.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pon 20:25, 05 Lip 2010    Temat postu:

Będzie mniej fotoradarów Dancing

Gminy nie będą już mogły stawiać fotoradarów, gdzie popadnie. Wkrótce wymagana będzie zgoda generalnego inspektora transportu
drogowego oraz opinia policji

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Czw 22:19, 15 Lip 2010    Temat postu:

Fotoradar - jak go przechytrzyć?

Nie każde zdjęcie musi oznaczać mandat! Razz

Na polskich drogach
z roku na rok przybywa fotoradarów. Stawia je nie tylko policja czy straż miejska, ale również władze powiatów, miast, a nawet wsi. Każdy stara się zarobić na kierowcach
. Czy to oznacza, że jesteśmy bezsilni i musimy słono zapłacić za każdą zrobioną nam fotografię? Oczywiście, że nie. Wystarczy trochę szczęścia i znajomość kilku istotnych przepisów.
Po pierwsze od razu można sobie darować zasłanianie tablic rejestracyjnych. Zatrzyma nas za to każdy patrol policji (mandat 100 zł bez punktów), a poza tym pojazd
zawsze może być zidentyfikowany dzięki nalepce na przedniej szybie, która zadziwiająco wyraźnie wychodzi na zdjęciach.


Ponadto warto przyjrzeć się otrzymanej fotografii, bo jakiekolwiek wątpliwości w odczytaniu numeru pojazdu od razu dyskwalifikują zdjęcie. Może ono być nieważne również wtedy, gdy znajduje się na nim (choćby tylko częściowo uchwycony) drugi samochód
obok naszego.



Warto sprawdzić też, czy w miejscu, w którym zostało zrobione zdjęcie, obowiązuje ograniczenie prędkości
. Zdarzają się sytuacje, gdy urządzenia ustawione są tak, że czasem wyłapują pojazdy jeszcze zza znaku - co oczywiście zwalnia nas z odpowiedzialności.



Jeśli na zdjęciu numery rejestracyjne pojazdu są dobrze widoczne, kolejnym elementem, na który warto zwrócić uwagę, jest twarz kierowcy. Jeśli nie można jej jednoznacznie zidentyfikować (nie rozpoznajemy siebie na zdjęciu lub pojazd prowadził kto inny niż właściciel), możemy uniknąć kary. Jeśli nie powiemy policji, kto prowadził pojazd, gdy zrobiono zdjęcie (gdyż na przykład korzystało z niego tego dnia kilka osób, bo akurat mieliśmy imprezę rodzinną), może, ale nie musi ona ukarać nas mandatem za "odmowę współpracy" (policja powołuje się na art. 97. kodeksu wykroczeń). Jego kwota może wynieść nawet 500 zł (czyli tyle, ile wynosi maksymalna kwota mandatu za nadmierną prędkość), lecz nie są wtedy przyznawane punkty karne.

Po otrzymaniu zdjęcia warto zwrócić uwagę również na dołączone do niego dokumenty. Wraz z fotografią powinniśmy otrzymać ważne świadectwo legalizacyjne fotoradaru. Jeśli go nie ma lub gdy jest nieważne, możemy odmówić zapłacenia mandatu, powołując się na możliwość wadliwego działania sprzętu.



Tak, jak napisałem na początku, niektóre fotoradary nie są stawiane przez policję czy straż miejską, ale na przykład przez lokalne władze. O ile sam radar może być własnością nawet prywatnej firmy (która na przykład wynajmuje go gminie), to jego obsługa podlega ścisłym ustaleniom prawnym. Cywilni pracownicy mogą ustawiać radar, zgrywać z niego dane i je obrabiać, ale musi się to odbywać przy nadzorze i na wyraźne polecenie komendanta straży miejskiej, gminnej lub policji. Tylko przedstawicielom tych trzech organów wolno wystawiać mandaty za zarejestrowane wykroczenia, dlatego jeśli na blankiecie podpisana jest osoba cywilna, mandat jest nieważny.

Załatwiając formalności związane ze zdjęciami z fotoradaru, warto pamiętać o datach. Jeśli w terminie 30 dni od daty zrobienia zdjęcia nie otrzymamy mandatu lub wezwania do wyjaśnień (i wskazania osoby kierującej), być może uda nam się uniknąć kary (czasami tylko sprawy takie kierowane są do sądu w celu wyjaśnienia). Co innego, jeśli wezwanie do stawienia otrzymaliśmy, ale nie zastosowaliśmy się do niego. Wtedy prędzej czy później sprawa trafi do sądu i najprawdopodobniej zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności finansowej.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚWIATOWID Strona Główna -> "Muzyka i uśmiech łagodzą obyczaje" Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin