Autor Wiadomość
w51
PostWysłany: Czw 21:33, 09 Sty 2014    Temat postu:

Portugalia .... dom wkomponowany w skały .....

w51
PostWysłany: Pią 20:32, 18 Paź 2013    Temat postu:

Maja Berezowska





właśc. Maria Berezowska, posługiwała się też pseudonimem Ditto (ur. 13 kwietnia 1893 lub 1898[1] w Baranowiczach, zm. 31 maja 1978 w Warszawie) – polska malarka, graficzka, karykaturzystka i scenografka.

Była córką inżyniera Edmunda Berezowskiego i Janiny z Przecławskich. Edmund Berezowski był podpułkownikiem armii rosyjskiej i budowniczym kolei transsyberyjskiej, a Wojsku Polskim tytularnym generałem brygady.

Uczyła się w prywatnej szkole plastycznej w Petersburgu (1908-1909), studiowała na uczelniach artystycznych w Krakowie (1910-1912) i Monachium (1913).

Od 1918 żona malarza, karykaturzysty i scenografa Kazimierza Grusa, z którym rozwiodła się ok. 1926 roku. Po powrocie z obozu koncentracyjnego i rekonwalescencji w Szwecji w 1946 r zamieszkała w Warszawie przy ul. Wołoskiej[2] 82/86b m. 46, gdzie po jej śmierci znajdowało się muzeum artystki. Leżące nieopodal ogródki działkowe przy ul. Boboli zostały nazwane jej imieniem.

Już przed wojną zyskała sławę jako autorka subtelnych grafik o tematyce erotycznej. Wzniosłość ludzkich uczuć oraz miłosny akt były stałymi motywami jej twórczości przez całe życie. Wydanie w 1956 Piórek Jana Sztaudyngera z jej ilustracjami, ówcześnie śmiałymi obyczajowo, było jednym z symptomów politycznej odwilży i nadchodzących zmian. W 1977 roku deklarowała:
Bez miłości nie byłoby życia. Dla mnie nie ma nic wspanialszego niż ciało ludzkie i póki żyję, będę je rysować. Jak najpiękniej![3]
Prasa, publikacje, wystawy[edytuj kod źródłowy]

Pierwszą indywidualną wystawę miała w 1916 w Kijowie. Do 1939 jej karykatury, rysunki i ilustracje zamieszczały poczytne tygodniki satyryczne: "Cyrulik Warszawski", "Szpilki", czy wydawany we Lwowie "Szczutek". Brała udział w polskiej akcji propagandowej w czasie akcji plebiscytowej na Górnym Śląsku.

Współpracę ze "Szpilkami" kontynuowała również po wojnie. W tym tygodniku najczęściej jej rysunki prezentowano w latach 60., jednak już tylko sporadycznie po usunięciu w 1968 na fali antysemickich czystek Arnolda Mostowicza ze stanowiska redaktora naczelnego. Jej prace prezentowały też swoim czytelnikom m.in. "Teatr", "Nowa Kultura" i "Przekrój".

W czasach PRL zilustrowała kilkanaście książek: głównie tomików poetyckich i zbiorów satyr, ale m.in. także o tematyce szachowej, np. do nowel Ludwika Niemojowskiego Szach i mat i Lancelot i królowa za szachownicą oraz do powieści Wacława Berenta Żywe kamienie[4]. Katalogi wystaw jej prac ukazały się jako osobne wydawnictwa m.in. w 1947 i 1950. Dopiero pośmiertnie zaczęły się ukazywać monograficzne wydawnictwa jej akwarel i rysunków, m.in. Piórkiem przez stulecia (1985)[5] i Maja Berezowska: Antologia twórczości (1994)[6].

Pierwszym kontaktem zawodowym ze sceną było współtworzenie oprawy plastycznej występów kabaretu literacko-artystycznego "Czwórka" we Lwowie w 1919 r. W latach 30. projektowała kostiumy m.in. dla gwiazd scen rewiowych Zuli Pogorzelskiej i Hanki Ordonówny oraz operetek i kabaretów (w Warszawie i Poznaniu). Po powrocie z Paryża, w sezonie 1936/1937 była etatowym scenografem kabaretu "Teatr 13 Rzędów".

Po wojnie scenografia i projektowanie kostiumów stało się jej głównym zajęciem. Pracowała dla: "Opery Łódzkiej", teatrów "Kameralnego" i "Komedia" w Warszawie, "Polskiego" w Poznaniu, "Ziemi Łódzkiej" w Łodzi, Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego, Zjednoczonych Przedsiębiorstw Artystycznych "Estrada" (w latach 1964-1977).

Sprawa karykatur Hitlera

W latach 1933-1936 mieszkała w Paryżu, współpracując jako rysowniczka i karykaturzystka z pismami "Le Figaro", "Le Rire", "Ici Paris". W tej ostatniej gazecie w 1935 Berezowska opublikowała serię karykatur pt. Miłostki słodkiego Adolfa, dotyczącą Hitlera. Wkrótce po wydaniu tego numeru gazety z powództwa urzędowego wystąpiła przeciwko Berezowskiej ambasada niemiecka w Paryżu dowodząc, że rysunki były karalną obrazą głowy państwa. W czasie procesu Berezowskiej bronił prawnik i polityk Albert Sarrault. Wyrok grzywny zasądzony przez pierwszą instancję (500 franków), został zaskarżony przez Sarraulta, który przed sądem apelacyjnym wygłosił płomienne przemówienie, dowodząc m.in., że to wstyd dla "Ville Lumiere"! W mieście artystów skazywać artystkę za jej dzieło! Grzywna została zmniejszona do symbolicznej kwoty[3].

Porażkę przed francuskim sądem naziści powetowali sobie po rozpoczęciu wojny. Berezowska wiedząc o zagrożeniu ukrywała się na prowincji. W styczniu 1942, rok po powrocie do Warszawy, w wyniku donosu została pojmana przez gestapo i osadzona na Pawiaku. W maju tego roku, oficjalnie za znieważenie Hitlera uwięziona w obozie koncentracyjnym Ravensbrück, z wyrokiem kary śmierci.

W Ravensbrück nadal, w miarę możliwości, tworzyła. Wykonywała portrety współwięźniarek i utrwalała sceny z życia obozowego[7], kukiełki i stroje dla aktorów do obozowych szopek bożonarodzeniowych. Wspominała te zdarzenia:
Nawet w Ravensbrűck wyszukiwałam, z trudem, chwile radości. (...) Wiedziałam, że [współwięźniarki, które rysowałam] poślą rodzinom te portrety i chciałam te rodziny pocieszyć, a także chciałam, by one same były zadowolone, choćby z własnej urody[3].
Po wyzwoleniu obozu przez wojska radzieckie, w maju 1945 wraz z grupą Polek wyjechała z Ravensbrück do Sztokholmu, na rehabilitację zorganizowaną przez Szwedzki Czerwony Krzyż. Stworzone w tym okresie prace wystawiała w Szwecji i Danii. Do Polski wróciła w czerwcu 1946.

Inne prace artystki można znaleźć w Google. Warto
w51
PostWysłany: Sob 11:19, 23 Lut 2013    Temat postu:



"Wśród licznych wspaniałych dzieł egipskich złotników znalezionych między bandażami, w które owinięto mumię Tutanchamona, było wiele naszyjników i pektorałów przedstawiających sokoła. Ptak ten był wizerunkiem Horusa, boga nieba i władzy królewskiej, którego ziemskim wcieleniem był faraon.

Naszyjniki w kształcie sokoła uważano za potężne amulety chroniące przed demonami, złymi siłami, klęskami żywiołowymi, złym losem i wszelkimi innymi niebezpieczeństwami.

Jeden z nich, w którym zamiast głowy sokoła, była głowa władcy, przedstawiał królewskiego ptaka Ba. Był on oznaką ludzkiej egzystencji. Dzięki skrzydłom dusza Ba mogła opuszczać grób, by kontaktować się z żyjącymi.

Większość tych amuletów wykonana jest ze złota i kolorowej pasty szklanej. W szponach ptaki trzymają znaki szen, symbole nieskończoności.

W jednej ze skrzynek, które leżały w grobowcu Tutanchamona, archeolodzy znaleźli również podobnie wykonanego lecącego sępa, czyli przedstawienie bogini Nechebet, bóstwa opiekuńczego Górnego Egiptu."
Baltazar
PostWysłany: Pon 17:58, 30 Sty 2012    Temat postu:

Bursztynowe cuda

http://www.voila.pl/373/2pmta/
w51
PostWysłany: Nie 21:35, 29 Sty 2012    Temat postu:

Arcydzieła sztuki jubilerskiej

Orchidea - złoto, platyna, emalia






Brosza - Ważka 1897 – 1898, wykonana dla Sarah Bernhardt.
złoto, platyna, diamenty, szafiry, emalia


René Jules Lalique (ur. 6 kwietnia 1860 w Ay, we Francji, zm. 5 maja 1945 w Paryżu) - artysta tworzący w szkle, jubiler.
Zajmował się wyrobem butelek na perfumy, waz, wazonów, świeczników, zegarków, biżuterii i podobnych form sztuki użytkowej.
Lalique rozpoczął w roku 1872 naukę rysunku i rzemiosła artystycznego w Paryżu w Collège Turgot. Kontynuował studia w Ecole des Arts Décoratifs. W roku 1876 rozpoczął pracę w zakładzie jubilerskim, kontynuując studia w Ecole des Arts Décoratifs. 1878-1880 studiował w Sydenham College w Londynie.
Po powrocie do Francji pracował dla firm jubilerskich, m.in: Cartier, Boucheron. 1884 założył wraz z jubilerem Varenne firmę Lalique & Varenne. W następnym roku założył własną firmę produkującą wyroby według jego własnych projektów. Oprócz złota i szlachetnych kamieni stosował kość słoniową, emalię, kamienie półszlachetne i szkło. Od roku 1889 dostarczał wyroby anonimowo do sklepu jubilerskiego Vever et Boucheron, 1890 założył własny sklep jubilerski. Do jego klientów należała aktorka Sarah Bernhardt. W końcu XIX i początku XX wieku tworzył w stylu secesji – Art Nouveau.
W roku 1908 zaczął produkcję flakonów do perfum dla firmy François Coty. Od roku 1911 zaczął tworzyć wyłącznie w szkle. W zakładzie w Combs-la-Ville zaczął produkować opakowania szklane dla przemysłu farmaceutycznego. W roku 1921 uruchomił fabrykę w Wingen-sur-Moder.
Po I wojnie światowej zajął się projektowaniem elementów wystroju wnętrz architektonicznych.
W roku 1920 zaczął tworzyć biżuterię w stylu art déco.
Zmarł w 1945 roku, został pochowany na cmentarzu Père-Lachaise.
w51
PostWysłany: Pon 21:32, 23 Sty 2012    Temat postu:

Wg Balzaca istnieją trzy ideały piękna.
Piękna kobieta w tańcu
Pełnej krwi rumak na wolności i ..... fregata pod pełnymi żaglami


w51
PostWysłany: Pią 18:24, 11 Lis 2011    Temat postu:

Kieron Williamson ….. mały Monet






Zaczął malować w wieku pięciu lat na wakacjach w Kornwalii, zainspirowany widokiem lokalnego portu. Jego prace i talent wzbudziły zainteresowanie brytyjskich mediów. W zaledwie 14 minut sprzedał 16 swoich prac – za prawie 30 tys. dolarów (18 tys.funtów).

Został okrzyknięty cudownym dzieckiem, a jego prace porównywane są do wczesnych obrazów Monet.

Na jedną z wystaw młodego malarza kolekcjonerzy przylecieli aż z Arizony, Nowego Jorku czy nawet z Południowej Afryki. Rozbili obóz przed galerią, żeby następnego dnia jak najszybciej dostać się do środka i kupić wybrane przez siebie obrazy.

Jeżeli mały Kieron naprawdę okaże się geniuszem w swojej dziedzinie i dalej będzie się rozwijał i tworzył, jego obrazy za kilka lat mogą być warte miliony.





Cały artykuł i inne prace …. małego Artysty Anxious Anxious Anxious

http://kultura.wp.pl/gid,13958226,galeria.html?T%5Bpage%5D=1
http://www.google.pl/search?hl=pl&q=kieron%20williamson&gs_sm=c&gs_upl=1939l4804l0l8306l7l7l0l0l0l0l269l1354l0.4.3l7l0&biw=916&bih=569&um=1&ie=UTF-8&tbm=isch&source=og&sa=N&tab=wi
w51
PostWysłany: Pon 16:32, 08 Sie 2011    Temat postu:

egoista99 napisał:
Na dolnym fresku - to Szkoła Ateńska z fresków watykańskich Rafaela ...
Zwróc uwage na to ze po raz pierwszy postacie prowadzą dialog między sobą
są w ruchu ,gestykuluja a to przeciez dopiero renesans..
PS Dajesz jakies straszne kopie ,ktore sa u mnie tylko barwnymi plamami..

Co do "Szkoły ateńskiej" zgoda .... i co do drugiego również, z tym, że ta forma projekcji była tylko w takim rozmiarze.
Zatem może inny ... obrazek i to samo pytanie

egoista99
PostWysłany: Pon 10:08, 08 Sie 2011    Temat postu:

Na dolnym fresku - to Szkoła Ateńska z fresków watykańskich Rafaela ...
Zwróc uwage na to ze po raz pierwszy postacie prowadzą dialog między sobą
są w ruchu ,gestykuluja a to przeciez dopiero renesans..
PS Dajesz jakies straszne kopie ,ktore sa u mnie tylko barwnymi plamami..
w51
PostWysłany: Nie 11:21, 07 Sie 2011    Temat postu:

Dwa prace ....
I czym się różnią ..... ???? Think
Poza rozmiarem ... oczywiście






w51
PostWysłany: Sob 22:06, 06 Sie 2011    Temat postu:

egoista99 napisał:
de gustibus non est disputandum...Podoba Ci sie ...?? Twoja sprawa..
Widzisz w tym sztukę ?? Nie tylko warsztat a właściwie kopiarkę..
lecz SZTUKĘ !! Coż ...wiekszość jest innego zdania...

tiaaaaaaaa z uwagi na zdanie .. Niezaleznego
na tym forrum jestes w ....mniejszosci
Very Happy
egoista99
PostWysłany: Pią 19:55, 05 Sie 2011    Temat postu:

de gustibus non est disputandum...Podoba Ci sie ...?? Twoja sprawa..
Widzisz w tym sztukę ?? Nie tylko warsztat a właściwie kopiarkę..
lecz SZTUKĘ !! Coż ...wiekszość jest innego zdania...
w51
PostWysłany: Pią 16:16, 05 Sie 2011    Temat postu:

egoista99 napisał:
cytowałem 3 krytyków...Wiec to nie jedna paniusia...
ale jesli chcesz innych to ..przeczytaj opinie pani prof Marii Poprzeckiej,Josefa Antona Kocha,Alicji Kepińskiej lub tez Akademizm/Rozmowa w pracowni ....

Nie przywiązywałbym wagi od opinii krytyków, nawet tych z tytułami profesorskimi, albowiem historia malarstwa i nie tylko, uczy, że najwięksi geniusze i twórcy umierali w nędzy i zapomnieniu, podczas gdy namaszczane przez im współczesne autorytety na wielkich artystów … miernoty .... pławiły się w blaskach sławy i chwały.
Ale gwoli prawdy trzeba również wspomnieć, że ta nędza po części wynikała z „odchyłek” w sferze psychiki, tak charakterystycznych dla większości wielkich twórców.
egoista99 napisał:
Wracajac do pierwocin...Przyjrzyj sie dokladnie temu obrazowi Siemiradzkiego..Jesli mi powiesz ze to co jest przedstawione na nim nie tchnie sztucznościa i złapane jest jakby w "fotografii" figur woskowych
i ze jest pełen dynamiki ...A postacie tchą życiem i namiętnosciami...
To wybacz zmuszony bede sie śmiac...

Nie zgadzam się i możesz się śmiać a ja Ci …wybaczę Very Happy , albowiem jak już napisałem w poprzednim poście, sam może się nie śmieję, ale na pewno uśmiecham się z powodów i ze skutkiem o których wspomniałem.
I na koniec, bo nie wiem czy bywasz na naszej formowej muzyce.
Zacytowałem tam Kowie pewną tezę .... Sztuki się nie tłumaczy. Sztukę się … czuje.
To jest tak jak z … kobietami, na które jak by nie patrzyć, również są dziełem sztuki. Very Happy
I wytłumacz mi proszę, może być w sposób … naukowy , Cool jak to się dzieje, że dla jednych, średniego wzrostu … pulchna blondynka z dużym biustem i w okularach, jest źródłem … adoracji i pożądania , podczas gdy innego rajcuje … za przeproszeniem … płaska, długonoga brunetka, aczkolwiek obie dziewczyny są .... poprawnie ubrane. Czujesz taką sztukę??? Razz
Również pozdrawiam Łapka
egoista99
PostWysłany: Czw 19:08, 04 Sie 2011    Temat postu:

Hmm...Moze czytasz nie uwaznie ..ale cytowałem 3 krytyków...Wiec to nie jedna paniusia...
ale jesli chcesz innych to ..przeczytaj opinie pani prof Marii Poprzeckiej,Josefa Antona Kocha,Alicji Kepińskiej lub tez Akademizm/Rozmowa w pracowni, Akademia Sztuki Pięknych w Poznaniu/Katedra Malarstwa, Wydział Malarstwa ASP Poznań 2006 bądz
Ksawery Piwocki, Pierwsza nowoczesna teoria sztuki,
Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1970, albo moze Fritz Saxl, Po co nam historia sztuki? Pojęcia, problemy, metody współczesnej nauki o sztuce Dwadzieścia sześć artykułów uczonych europejskich i amerykańskich Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1976 i pare innych ...Zgodnych co do tego ze akademizm w scenach historycznych jest dzis śmieszny i sztuczny, w aktach np Corot'a budzi zaciekawienie w martwych naturach zmusza do tego by stanąc..Nie wtracaj wiec wszystkiego do jednego wora...Bo sie nie da...To samo z portretami zagadkami ...Degas zaslynął z obrazów typu wyścigi konne, teatr, balet, cyrk, życie kawiarniane, damy w kapeluszach, praczki przy pracy, czy kobiety w kąpieli. Te właśnie dzieła przyniosły mu prawdziwą sławę..Jego portrety sa znane ale ...znawcy twierdza ze nie sa najwyzszych lotów..A to ze autoportret malował sam EDGAR DEGAS...to chyba nie znaczy ze mam wyłozyc sie plackiem przed nim ...Mówiąc szczerze nigdy mnie nie interesował portret...
Wracajac do pierwocin...Przyjrzyj sie dokladnie temu obrazowi Siemiradzkiego..Jesli mi powiesz ze to co jest przedstawione na nim nie tchnie sztucznościa i złapane jest jakby w "fotografii" figur woskowych
i ze jest pełen dynamiki ...A postacie tchą życiem i namiętnosciami...
To wybacz zmuszony bede sie śmiac...
pozdrawiam
w51
PostWysłany: Śro 16:32, 03 Sie 2011    Temat postu:

Egoisto
To kto i kogo atakuje pozostawiam bez odpowiedzi i ocenie czytających.
Ale skoro …. „oceniasz” akademizm na podstawie jednej pani krytyk:
http://www.piekarska.net/?cat=72&sub=56&art=223
to uczciwość nakazuje, aby wskazać , że w tym samym źródle z którego czerpiesz pełnymi garściami, aby tenże akademizm oraz w tym przypadku Siemiradzkiego … obrzydzić, jest treść, która akademizm bierze niejako w obronę wskazując na jego zalety i znaczenie.
Ale jeżeli Cię to nie przekonuje to mówi się … trudno.
Nie odnoszę się również do tego czy mi … „rozum odebrało” i nadinterpretowaniu przez Ciebie moich słów poprzez przypisywanie mi intencji wyrzucania na śmietnik dzieł wielkich mistrzów innych epok i stylów, albowiem sygnalizowałem tylko, że … panta rhei i dlatego doradzam w tym przypadku przeczytanie raz jeszcze mojego wpisu …. ze zrozumieniem czytanego tekstu.
Z zagadki malarskiej , którą Ci zadałem masz … źle Cool
Po pierwsze nie określiłeś stylu o co pytałem, a po drugie, jako ciekawszy oceniłeś …. autoportret "słabego" akademika …Siemiradzkiego, w odróżnieniu od … autoportretu wybitnego impresjonisty … Degasa.
PS
Jeden nosi krawat w kropki, inny spodnie na szelkach a wszystko jest kwestią gustu. Very Happy
Aaaaaaa …. de gustibus non disputandum est, jak mawiali starożytni Rzymianie
Łapka
egoista99
PostWysłany: Śro 8:36, 03 Sie 2011    Temat postu:

Och..W....Sflekowac..konfrontacja...A moze tak zekniesz w lustro..?? kto uwaza ze ide w zaparte...??? Itd..??
Zwróc uwage ze cytowałem ci krytyków sztuki !!! NIE MA ANI JEDNEGO ,ktory by DZIS powiedział dobre słowo o akademizmie...
Stawiane tezy o braku wyrazistosci postaci,o sztucznosci tematu,o poprawnosci techniki ale bez uniesień, o tym ze ładne obrazki ale bez wzruszeń..o tym ze malarze tamtego stylu sa poprawni technicznie ale malarz pokojowy tez jest poprawny technicznie...i setki innych stanowi to
ze dzis jest to odbierane jako kicz...
Sflekowac inne epoki...?? Rozum ci odebrało czy co ??? Chcesz wywalic na smietnik Memlinga,Duerrera,Caravaggio ( zobacz gre w karty...pełna ekspresji psychologicznej, gdy chlopiec jest oszukiwany przez szulerów..grę światła..) Tintoretto,Donatello Bramante,Santiego,Buonarottiego ,Leonarda da Vinci...Malarzy flamandzkich...ktorzy wynalezli światłocień van Dyck'a ,Rubensa...Przeciez dopiero od Cinquecento malarstwo zlazło z murów na płótno...Wiec 1500 r
to moment gdy pojawia sie peryspektywa i światłocień ...Porównaj ten akademizm z płotnami malarzy XVI w gdzie artysci renesansu przeciez tez
malowali sceny antyczne...Ale tam jest ekspresja,przedstawienie ładunku emocjonalnego...a w akademizmie masz poprawny salon figur woskowych..Martwote psychiczna ...i ekspresji tylez samo...
PS Nikt nie neguje ,ze wsrod morza miernoty trafiaja sie perelki...Co nie zmienia faktu ze istnieje morze miernoty...Nikt nie neguje ze oprócz miernoty Siemiradzki malował tez poruszajace pejzarze włoskie...Co nie zmiena faktu ze wiekszosc jego dzieł to kicz...
PSII Oba dzieła ktore przedstawiasz sa średniej jakości.Oczywiscie ze twarz dolnego obrazu jest ciekawsza ,co nie zmienia faktu ze to nie mistrzostwo...
w51
PostWysłany: Wto 20:34, 02 Sie 2011    Temat postu:

Q… Very Happy
Zupełnie nie rozumiem dlaczego przyjmujesz Egoisto, konfrontacyjny sposób dyskusji.
Czy ja Ciebie przekonuję, ze akademizm jest …. the best ?
Chyba nie, a to co zacytowałem odnośnie akademizmu, było tylko odmiennym spojrzeniem na ten kierunek malarstwa w kontekście upływającego czasu, wpływu religii, zmiany obyczajów, prądów filozoficznych czy wreszcie obowiązujących kanonów piękna.
Jak rozumiem , zaatakowałeś w tym przypadku akademizm, używając jako pretekstu „Noc Kupały” …. Siemiradzkiego przeciwstawiając mu impresjonizm. Na tym tle równie dobrze mogłeś sflekować sztukę wszystkich innych epok od antyku greckiego począwszy za wyjątkiem malarstwa oczywiście bo to zupełnie nie mozliwe.
Ale ja stanę w obronie Nocy … albowiem za przeproszeniem g… mnie obchodzi w tym przypadku technika czy styl malarstwa. Nie ważne, czy farba nakładana jest punktowo, zamaszyście, szpachlą czy pędzlem. Dla mnie liczy się temat , jego podtekst i nastrój w tym oczywiście kolory. Nie jestem poetą i dlatego nie będę tego rozwijał. Ale ta grupa, sceneria i nastrój obrazu przywodzi na myśl coś, co było kiedyś tej szczególnej nocy także moim udziałem, czymś co do dzisiaj przyprawia mnie o dreszcze i wywołuje mój uśmiech na twarzy. Czyli ten obraz działa na moje zmysły i o to chodzi, a to, że Ty podchodzisz … mędrca szkłem i okiem … to Twoje prawo.
Prezentuję Ci dwa portrety.
Bądź łaskaw określić …. jakie style reprezentują ich twórcy i który portret jest Twoim zdaniem lepszy ?





egoista99
PostWysłany: Pon 22:08, 01 Sie 2011    Temat postu:

Odpowiedz jest prosta :Czyzby..??? czemu wiec nie maluje sie tylko w tym najmodniejszym obecnie kieunku..?? Czemu powstał symbolizm modernizm caly czas oparty o impresje ?? BO ...WIELU LUDZI NIE ROZUMIE TEGO CO MALOWANO PÓZNIEJ !!! Bo nie wiedziało po co jest ten eksperyment...w ktorym oko jest na plecach..
Abstrakcja nie wyparła impresji ..bo ta jest poetyckim odzwierciedleniem
MOICH wrazeń ..Odczuciem przyrody,zmian świtła,pólcieni etc...Jesli zas
zrezygnujesz z figuratywnosci na rzecz plam,linii czy kresek odrywajac sie całkowicie od rzeczywistosci..to ja wcale nie musze odrywac sie od natury by zrozumiec CIEBIE !!!Nie widze sensu dopatrywania sie czegos ...czego tam moze wogóle nie byc... NIE !! Wole impresje ..to jak malarz odziaływuje na mnie zmuszajac do oczytu wrazen,do zastanawienia sie nad nimi...Malo tego zwróc uwage jak szybko nastapił odwrót od Hiperrealizmu do...impresji lub ralizmu magicznego ..do tego co przybiera formy naszych wrazen z dzieciństwa,tęsknot i marzeń...Inaczej mówiąc to forma innej impresji Do oddania tego co zmysłowe...
Akademizm zas zastapiła fotografia..rodzinna jakze rozna od fotografii artystycznej... ktora oparta jest na grze światła lub na zmuszaniu widza do impresji...
Wiec to TY W51 idziesz w zaparte nie majac argumentów...i mowiac NIE bo NIE !!!
w51
PostWysłany: Pon 19:29, 01 Sie 2011    Temat postu:

Nie ma to jak iść w zaparte. Co nie? Cool
egoista99 napisał:
Są martwi..!!! Nie przekazuja dzisiaj ani jednej tresci...zas ipresjonisci dalej wzbudzaja podziw i kolejki ustawiaja sie by zobaczyc ich twórczosc...Tyle i az tyle...

Za mało, albowiem zachodzi pytanie: dlaczego ... malarstwo jako takie nie zakończyło się na impresjoniźmie / który nawiasem mówiąc uwielbiam/ skoro jest takie doskonałe?
egoista99
PostWysłany: Pon 18:08, 01 Sie 2011    Temat postu:

Eeeee tam...o losie malarzy akademickich zadecydował impresjonizm..a włąsciwie salon odrzuconych...I jesli ipresjonizm zyje nadal i jest szalenie
popularny o tyle los akademików został juz dawno przesadzony...Nie słyszalem by kiedykolwiek gdziekolwiek na świecie zrobiono wystawe jakiegokolwiek artysty akademickiego...Są martwi..!!! Nie przekazuja dzisiaj ani jednej tresci...zas ipresjonisci dalej wzbudzaja podziw i kolejki ustawiaja sie by zobaczyc ich twórczosc...Tyle i az tyle...
PS Najlepszymi tworami akademickimi sa dzisiaj salony figur woskowych...
w51
PostWysłany: Pon 16:04, 01 Sie 2011    Temat postu:

Wiesz Egoisto , ja nie mam zamiaru sprzeczać się co do oceny malarstwa Siemiradzkiego i wogóle malarstwa, albowiem jestem w tej dziedzinie przysłowiowym ... lajkonikiem. Think
Kwestia mojej opinii, bo przecież nie oceny danego dzieła sztuki, to suma własnych w dużej części irracjonalnych odczuć i wrażliwości i o ile ją posiadam. Dlatego, nie sądzę aby nawet najbardziej utytułowany krytyk przekonał mnie swoimi nawet najbardziej mądrymi wywodami, że coś jest dobre, czy wręcz wspaniałe lub odwrotnie
Dlatego miast krytyki ... akademizmu, proponuję spojrzenie innego zapewne krytyka :


"Mimo iż od dobrych trzydziestu lat na całym świecie stosunek do akademizmu zmienia się w kierunku jego rzetelnej oceny, w Polsce w dalszym ciągu jest on traktowany z zażenowaniem - wprawdzie podobają się (i imponują fenomenalnym warsztatem) cudowne nimfy Bouguereau, jednak wypada zachować wobec nich dystans, a nawet uśmiechnąć się z pobłażliwą wyższością.
Wiele w tym "zasługi" Clementa Greenberga - mrocznej postaci światowej krytyki artystycznej, który w 1939 r. przygotowując detronizację Picassa utożsamił akademizm z kiczem.
Dlatego należy się akademizmowi kilka słów.

Pierwsze akademie sztuki powstały we Florencji (Cosimo I Medyceusz w 1563 r.) Rzymie (Akademia św. Łukasza ok. 1573 r.) i w Bolonii (Annnibale Carracci w 1582 r.). Akademia rzymska była wzorcem dla założonej we Francji w 1648 r. Académie royale de peinture et de sculpture, która później przekształciła się w Académie des beaux-arts. Przez niemal 400 lat akademie były miejscem, gdzie toczyły się najistotniejsze spory artystyczne (słynna wojna między rubensistami a poussinistami, która później odżyła w konflikcie między ingresistami a zwolennikami Delacroix) i wykluwały nowe style. Model francuskiej akademii przyjął się w całej Europie – w Anglii powstała Royal Academy, a np. w Danii założona w 1754 r. Royal Danish Academy of Fine Arts, z której wyszli mistrzowie tzw. “złotej ery malarstwa duńskiego”.
Mimo różnego charakteru konfliktów narastających wokół każdej instytucji kreującej m.in. prestiż i kariery, akademie były raczej przedmiotem zawiści niż pogardy.

O losie akademii zadecydowały dwa czynniki: jeden pozaartystyczny – rozwijająca się metoda studiowania z natury nagiego modela na długie dziesięciolecia wyeliminowała z akademii kobiety (które stały się już znacznie wcześniej pełnoprawnymi uczestniczkami życia artystycznego), co w połączeniu z rodzącym się ruchem emancypacyjnym musiało postawić akademie pod pręgierzem.
Druga przyczyna była istotniejsza a wynikała z faktu, że w początkach XIX w. pojawiły się pierwsze elementy sztuki “negatywnej”, to znaczy takiej, która w kreowanym obrazie rzeczywistości dostrzega, a nawet podkreśla jej cechy pospolite i negatywne, albo przynajmniej “dyskusyjne”. Np. pejzaż był wyrazem zachwytu nad pięknem (nawet groźnym) natury i nie był okazją do komentowania ekonomicznej sytuacji spacerujących po polu wieśniaków.

Wraz z pojawieniem się zwiastunów realizmu stało się oczywiste, że musi on zauważyć i podkreślić to, co w rzeczywistości było złego nie z artystycznego, ale społecznego punktu widzenia – przede wszystkim nędzę (również moralną) codziennego życia. Takie stanowisko nie mogło mieścić się w formule sztuki akademickiej, która ze swojej natury była sztuką (niezależnie od tego, co) afirmującą.
Akademicy tworzyli sztukę bez wątpienia rzetelną, ale przestała ona obejmować nowe możliwości i zadań, jakie zobaczyła przed nowa generacja artystów, a ponieważ żaden oficjalnie funkcjonujący autorytet nie znosi wyjątków od reprezentowanej reguły – konflikt między akademią a nową sztuką był nieuchronny i śmiertelny. Przy akademii pozostali wyłącznie ci, którzy w ideę sztuki pozytywnej wierzyli oraz ci, którym gwarantowała ona pewien status. Wszyscy inni traktowali ją jako godne wytępienia zło. To nastawienie zaś musiało się przenieść w sposób nieuchronny na samą sztukę.

W XIX-wiecznej Francji synonimem pojęcia akademia był paryski Salon.
Założony w 1667 roku za czasów Ludwika XIV najpierw prezentował wyłącznie prace członków i studentów akademii, potem również inni artyści mogli zgłaszać prace, które oceniało specjalna komisja. Działalność tych komisji budziła zawsze konflikty, czego aktualnym przykładem mogą być skandale wokół działalności Sir Nicholasa Seroty, szefa Tate Gallery, wprowadzającego do angielskiej akademii twórczość konceptualistów. Oficjalnie organizowane wystawy nie były jednak hermetycznie zamknięte, czego dowodem jest paryska wystawa powszechna w 1855 r., na której Gustave Courbet przedstawił swoje odrzucone przez jury dzieła w oddzielnym baraku z napisem “Realizm”.
Szczególne światło na życie artystyczne tamtych czasów rzuca tzw. Salon Odrzuconych w 1863 r., prezentujący ok. 3000 prac odrzuconych przez jury Salonu Paryskiego, zorganizowany na polecenie cesarza Napoleona III, który “pragnąc żeby publiczność oceniła słuszność tych reklamacji, postanowił, że dzieła artystów odrzuconych zostaną pokazane w innej części Palais de l'Industrie”.

Należy jeszcze zwrócić uwagę na inny, ważny aspekt akademizmu, miał on bowiem dwa wyraźnie różniące się okresy. Jeśli w pierwszej połowie XIX wieku wybór konwencji wypracowanej w akademiach można było potraktować jako przejaw skostnienia albo oportunizmu, to już kilkadziesiąt lat później artyści zaliczani dzisiaj do akademików dokonywali takiego samego wyboru, jakiego dokonali nazareńczycy, symboliści czy prerafaelici, to znaczy że odrzucali tę drogę rozwojową malarstwa, która od prapoczątków realizmu wiodła nie do Picassa (który był z krwi i kości klasycystą), ale do anarchistycznego dada i jego postmodernistycznych konsekwencji.
Można dyskutować czy był to wybór słuszny, w tym cała przyjemność, ale ktokolwiek chce bez dyskusji rzucić kamieniem, niech najpierw narysuje konia. Very Happy
Akademizm jako styl należy niewątpliwie do przeszłości, ale nie dlatego, że był zły, ale dlatego, że jak gotyk, renesans, barok i klasycyzm skończył się wraz z epoką, której był zwierciadłem.
Jednak akademizm jest również pewną postawą twórczą – postawą w istocie swojej afirmatywną (nawet jeśli na swój sposób naiwną).
Skrajna negacja i bezdenna rozpacz mogą być motorem twórczości indywidualnego artysty czy nawet grupy artystów i stanowić, jak np. w przypadku wielkiego malarstwa Francisa Bacona ostrzegający krzyk, ale negacja sama dla siebie, na dodatek pozbawiona olśnienia, jakie daje mistrzowski warsztat (słowo sztuka ma w każdym języku kilka znaczeń) musi budzić poczucie pustki i niedosytu.
Właśnie w wyniku postmodernistycznego demontażu pojęcia sztuki, piękna, a nawet sensu tworzenia dzieła jako szczególnego obiektu, odżył w latach 80-tych XX wieku nurt tzw. realizmu klasycznego (classical realism), który scharakteryzować można bardzo prosto – jest to akademizm tworzony przez ludzi, którym się jeszcze chce malować, ale którym przestała już smakować zupa pomidorowa Campbella.


http://www.historiasztuki.com.pl/61_W19_AKAD_LID.html
egoista99
PostWysłany: Pon 10:00, 01 Sie 2011    Temat postu:

Nie !! To nie tylko moja opinia..Wielu krytyków sztuki wysmiewało akademizm..Zreszta do dzis cieszy sie on zasłużona "sławą" za sztuczność
brak zycia oraz brak jakiegokolwiek wyrazu uczuć na portretowanych "manekinach" ,tore SA MARTWE !!
Przeczytaj opinie np Małgorzaty Karoliny Piekarskiej albo taką opinie
cyt..krytycy jego twórczości zarzucali malarzowi nadmierne przywiązanie do zasad akademizmu i historyzmu, nieszukanie własnych dróg twórczego rozwoju, zatrzymywanie się niejako w pół kroku w trakcie malowania, bez rozwijania skrzydeł. W efekcie powodowało to powstanie obrazu poprawnego, lecz nie wyjątkowego – wyjaśnia Marek Wiatrowicz z Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli..
Zwróc tez uwage ze cykl obrazow z okresu tz włoskiego gdzie maluje pejzarze jest pozbawiony tej nadetosci i sztuczności,tego silenia sie na antyk
To ze Siemiradzki zdobył sławe i majatek...Cóz...pepegi po 250 zł tez znajduja nabywców..ktorzy chwala je za MARKE !

PS W51 skasuj prosze gościa
w51
PostWysłany: Nie 22:01, 31 Lip 2011    Temat postu:

egoista99 napisał:
Ło Jezu...!!!
.....
Te postcie to MANEKINY Brak im zycia ..psychologii...
DZIS NAZYWAMY TO BEZ OGRUDEK KICZEM !!!!

Jak rozumiem to Twoja opinia ...
Mógłbyś to rozwinąć ????
egoista99
PostWysłany: Nie 20:41, 31 Lip 2011    Temat postu:

Ło Jezu...!!!

Krytycy o Siemiradzkim
cyt..AKADEMIZM !!!przez wiele lat było to określenie o zabarwieniu pejoratywnym (negatywnym) oznaczał bowiem pedantyczne, pozbawione inwencji i przesiąknięte rutyną trzymanie się form w sztuce....Siemiradzki jako wychowanek szalenie tradycyjnej szkoły, jaka bez wątpienia jest w tym okresie Akademia Petersburska, preferuje malarstwo akademickie w swym stylu....Wielu krytyków zarzucało Siemiradzkiemu słaby i pobieżny rysunek figur. Pisano, że są to „... tylko schematy ludzkich postaci, banalne ogólniki pozbawione cech indywidualności.” Pisano, że figury jego maja pozy, ale nie mają ruchu. Te postcie to MANEKINY Brak im zycia ..psychologii...
DZIS NAZYWAMY TO BEZ OGRUDEK KICZEM !!!!
Niezależny
PostWysłany: Śro 18:21, 22 Cze 2011    Temat postu:

Faktycznie piękny obraz lubię malarstwo realistyczne
w51
PostWysłany: Wto 21:55, 21 Cze 2011    Temat postu:

Nastrojowy i pełen uroku obraz Henryka Siemiradzkiego Noc Kupały





Henryk Hektor Siemiradzki (znany w Rosji jak Genrich Ippolitowicz Siemiradski, Генрих Ипполитович Семирадский; ur. 24 października 1843 w Nowobiełgorodzie, zm. 23 sierpnia 1902 w Strzałkowie) – polski malarz, przedstawiciel akademizmu.

Jego rodzicami byli Hipolit i Michalina z Pruszyńskich. Ojciec Henryka był wysokim oficerem armii Imperium Rosyjskiego, jednak dzieci zostały wychowane w tradycji polskiej, katolickiej. Na życzenie ojca ukończył Wydział Matematyczno-Przyrodniczy Uniwersytetu Charkowskiego, uzyskując stopień kandydata nauk przyrodniczych na podstawie dysertacji "O instynkcie owadów". Następnie jednak rozpoczął studia malarskie na Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu. W 1871 ukończył studia i uzyskał 6-letnie stypendium rządowe. Wyjechał do Monachium, odwiedzając po drodze po raz pierwszy w życiu Kraków. W Monachium spotkał wielu polskich malarzy a wśród nich Józefa Brandta i Stanisława Witkiewicza. W 1872 wyjechał do Włoch. Zwiedził Wenecję, Florencję, Neapol, miał okazję zobaczyć wybuch wulkanu Wezuwiusz, oraz Rzym, gdzie zamieszkał w pobliżu Placu Hiszpańskiego. W 1873 ożenił się ze swoją 18-letnią kuzynką Marią Pruszyńską z Koroleszczewicz nad Świsłoczą. Mieli czworo dzieci. W 1876 rodzina Siemiradzkich zamieszkała we własnej willi. W 1884 kupił dworek w Strzałkowie k. Radomska, gdzie przez wiele lat spędzał wraz z rodziną letnie wakacje. W 1901 zachorował, stracił mowę. Jesienią spotkał się jeszcze w Łodzi z Henrykiem Sienkiewiczem. Na krótko przed śmiercią, za zgodą lekarzy, wyjechał do Strzałkowa i tam zmarł.

Był członkiem wielu akademii europejskich. Tematykę swych dzieł czerpał z antyku. Malował monumentalne, teatralne kompozycje. W 1879 ofiarował obraz Pochodnie Nerona miastu Kraków, jako pierwszy obraz do krakowskiego Muzeum Narodowego.

Był autorem wielu obrazów a także kurtyn teatrów w Krakowie (1896) oraz we Lwowie (1900).

Został pochowany w krypcie zasłużonych na krakowskiej Skałce. Był kawalerem Legii Honorowej.
w51
PostWysłany: Sob 23:17, 18 Cze 2011    Temat postu:

Erotyka po .....polsku ????????
















w51
PostWysłany: Sob 19:49, 19 Lut 2011    Temat postu:

PINO (1939 - 2010) Think

Kolorowe marzenie

http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.pino-artist.com/&ei=rgBgTdN0yq7yA72osVo&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=7&ved=0CFQQ7gEwBg&prev=/search%3Fq%3Dpino%26hl%3Dpl%26biw%3D1276%26bih%3D622%26prmd%3Divns
w51
PostWysłany: Wto 15:01, 11 Sty 2011    Temat postu:

Rembrandt



Judasz oddaje trzydzieści srebrników

"Jak długo Judasz ważył w sobie decyzję, czy iść do arcykapłanów? Być może długo. Być może rodziła się ona w nim od chwili, gdy po raz pierwszy stwierdził, że działalność Jezusa nie spełnia jego, Judasza, oczekiwań.

Jesteśmy wypełnieni oczekiwaniami wobec innych. Im ktoś jest nam bliższy, im bardziej kogoś kochamy, tym więcej mamy wobec niego oczekiwań. Tym bardzie próbujemy go kształtować według naszego zamysłu. I tym więcej mamy pretensji, gdy rzeczywistość okazuje się tak bardzo różna od tego, czego się spodziewamy. Gdy ludzie, na których nam zależy, wyżej stawiają własną autonomię, własne prawo do stanowienia o sobie, niż szczerą troskę o nich.

Świat pełen jest ludzi zbuntowanych, obrażonych na Boga, bo spotkało ich coś, czego nie planowali w swoim życiu, jakiś nieprzewidziany problem, jakieś nieszczęście, jakaś strata.

Jezus nie spełnił oczekiwań Judasza Iskarioty. Judasz miał własną wizję wydarzeń. Miał własne wyobrażenie roli Jezusa, poszczególnych Apostołów, własnej roli. Tymczasem plan Chrystusa okazał się radykalnie sprzeczny z planem Judasza. Dlatego Judasz poczuł się uprawniony do interweniowania. Dlatego zadał arcykapłanom pytanie: „Co mi dacie, jeśli go wam wydam”...
(fragm. z www.wiara.pl)
w51
PostWysłany: Czw 19:46, 21 Paź 2010    Temat postu:

Peter Paul Rubens - Porwanie córek Leukippa



Uploaded with ImageShack.us
Obraz namalowany olejem na płótnie o wymiarach 222x209 cm Znajduje się w zbiorach Starej Pinakoteki w Monachium.

Przedstawia scenę porwania córek Leukipposa przez dwóch synów Zeusa - Dioskurów. Dwie nagie kobiety unoszone są przez mężczyzn, którzy przybyli konno. Dioskurom towarzyszą małe amorki. W tej barokowej, rozbudowanej kompozycji ciała kobiet wyraźnie tworzą dwie linie w obrazie. Odnosimy wrażenie, że kobiety nie opierają się zbytnio, zaś w ruchach mężczyzn raczej nie widać przemocy. Zdaniem Pierre Courthiona, "Nic nie może dorównać świetności tej kompozycji, która stanowi splot powyginanych ciał kobiet na tle płaszczy mężczyzn i brązowych oraz szarych uprzęży koni".

Jedną z najbardziej „rubensowskich” scen jest „Porwanie córek Leukippa” Ten obraz Rubensa jak i inne jego dzieła Jest pełen ruchu, dynamiczny, ale bez napięcia dramatu, uderza tu nawet pogoda „antyczny” dystans, umowność w przedstawionej scenie Ciała są także pełne, obfite, ale w ruchu rozluźnionym.

Obraz jest raczej hymnem na cześć piękna niż potraktowaniem na serio sceny porwania Układ elementów przebiega również po przekątnej miedzy dwoma ciałami kobiet Tonacja jest ciepła; różowo-złociste tony ciał, złote i złoto czerwone szaty To niewielkie plamy czerwieni dość od siebie oddalone decydują o kompozycji barwnej obrazu Kolor zespolony jest ze światłem, światło nie dominuje, podkreśla przestrzenność brył, przesyca własna jakością całość płaszczyzny Rubens komponował w równej mierze kolorem, jak różnicami walorowymi Wrażliwość na kolor wespół z obserwacją przedmiotu w świetle i w cieniu doprowadziły go do odkryć rzadkich jeszcze w baroku Zauważył bowiem różnice temperatur barw w świetle i cieniu, stosował także refleksy barwne.

Pouczająca może być tu analiza obrazu. Z płócien Rubensa bije ogromna siła witalna, ruch który jest symbolem życia, stawania się, rozradzania całą powierzchnię płaszczyzny pokrywają pełne, bujne formy, zróżnicowanie kierunków i kształtów daje wrażenie wibrującego, aktywnego ruchu pełnego dynamiki i siły.

Światło nierozerwalnie wiąże się z barwą, można zaryzykować twierdzenie, że jest jej nawet podporządkowane Piękna jest też materia malarska-subtelne, wyraźne dotknięcia pędzla, tworzy powierzchnie jakby utkana z drobnych plam czystego koloru, przypomina czasem drogocenne tkaniny Rubens to symbol baroku jego świetności, wielkości działań, różnorodności doznań, to piewca zmysłowej urody świata.


(przesłała Basia Łakomiak)

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group