ŚWIATOWID

Baltazar

Trudno dziś dociec, jakim sposobem ktoś tak głupowaty jak Marcin Dubieniecki mógł w ogóle zostać adwokatem. Wystarczy tylko spojrzeć na jego wysiłki, aby wkroczyć na salony polityczne.
Warunki startu wydawały się przecież doskonałe bo w końcu młody, nieźle wykształcony syn czerwonego barona i zięć tragicznie zmarłego prezydenta Rzeczypospolitej.
Jak mu się udało wypaść poza nawias?
Przecież ambicje miał ogromne, nawet zostania prezesem rady ministrów o ile dobrze pamiętam.
Co się zatem stało że puściły nerwy, a język sięgnął rynsztoka?
- Bo dużo wskazuje na to, że ani nie będzie politykiem, ani adwokatem, ani nawet mężem Marty Kaczyńskiej.
Czy na pewno jest aż tak głupi, czy po prostu zadziałał mityczny "układ", tym razem ze stryjem żony na czele???
[link widoczny dla zalogowanych]

Pro Rock

Widocznie w zawodach prawniczych mozna........,
Jeden zostaje doktorem a nawet doktorem habilitowanym nie znajac jezykow obcych, inny ministrem Zero jeszcze inny adwokatem.

A swoja droga to prezentuje nie gorsza kindersztube niz tesciowy albo stryj pani malzonki.