Autor Wiadomość
w51
PostWysłany: Czw 21:06, 12 Kwi 2012    Temat postu:

Wracając do zasadniczego tematu

Wenus w pończochach na billboardzie
tutaj :
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107880,11517885,Wenus_w_ponczochach_na_billboardzie.html

Wszyscy mówią o reklamie pończoch polskiej marki Adrian. Dlaczego? Bo w całej Polsce na billboardach pręży się zmysłowo modelka, która odbiega od dotychczas lansowanego wizerunku urody.
Anxious Anxious Anxious

Mocne słowa

Kobiety są o wiele bardziej krytyczne względem siebie nawzajem niż nam się wydaje. To pierwsza myśli, która nasuwa się po wysłuchaniu przypadkowych komentarzy dotyczących modelki reklamującej pończochy. Często pojawiają się w zasłyszanych wypowiedziach określenia 'gruba baba', 'wieloryb', 'baba z cycem'. To dziwne, bo przecież wszystkie chętnie oburzamy się i krytykujemy standardy, które lansują projektanci i agencje reklamowe. Modelka nie może być ekstremalna w żadną stronę? Za chuda, to anorektyczka, a za gruba to 'wieloryb'? Coś tu chyba nie gra! Rolling Eyes

Pomysł na reklamę z modelką o obfitych kształtach narodził się w głowie właścicielki fabryki rajstop Adrian - Małgorzaty Rosołowskiej-Pomorskiej, jako odpowiedź na realia. - Po ulicach chodzi przecież więcej kobiet o bujniejszych niż szczupłych kształtach - tłumaczy Małgorzata Rosołowska-Pomorska. Wenus z billboardu jest Polką, podobnie jak modelki w rozmiarze zero, które wcześniej pozowały do kampanii reklamowych firmy. Najważniejszym przekazem reklamy (który w całym tym zamieszaniu umyka) jest ważna dla bardziej okrągłych kobiet informacja, że na rynku pojawiła się wreszcie bardzo elastyczna przędza, która pozwoli im nosić cienkie pończochy - tłumaczy właścicielka fabryki. Co ciekawe, pani Małgorzata była przygotowana na szum medialny i nieprzychylne reakcje - odpowiedź na billboardy, dlatego po wystartowaniu kampanii wyłączyła komputer i wyjechała odpocząć. Efekty - sprzedażowe i wizerunkowe warte były kontrowersji. Oprócz wielu zapytań ze strony sieci handlowych, pani Małgorzata dostała jedynie dwa e-maile od pary oburzonych obywateli. Nikt jednak nie krytykował w nich modelki, a jedynie pomysłodawczynię kampanii.

Powolne przełamywanie stereotypów

Co innego zadeklarować wsparcie dla rozmiaru XL - zapraszając do sesji zdjęciowej modelki, co miało miejsce w przypadku większości pism modowych, a co innego pójść za ciosem i wykorzystywać wizerunek normalnie wyglądające kobiety w reklamach. Wiktoria, najstarsza córka królującej na salonach Marty Grycan, deklaruje, że jest modelką. Te słowa spotykają się oczywiście z przewidywalną reakcją ze strony internautów. Bo jaka powinna być modelka, każdy szanujący się internauta wie lepiej... Przy okazji pozowania do magazynu "Viva! Moda", w której Wiktoria pojawiła się w sukience-chuście, dziewczyna zapewniła, że jest pewna swojego ciała. Sesją z kolei miała nadzieję przełamać stereotypy i pokazywać kobiece kształty. Wiktoria wystąpiła także w pokazie Agnieszki Maciejak i w rodzinnej sesji modowej do pisma "Viva!". Za każdym razem oczywiście wzbudzając sensację. Jeśli przyjmiemy, że w Polsce to Wiktoria przeciera szlaki modelkom plus, to możemy założyć, że jako pionierka będzie wzbudzała kontrowersje.




Moda na plus

Coraz więcej bardziej krągłych modelek pojawia się w pismach poświęconych modzie.
Anxious

Ciągle są to jednak materiały, które "obrandowane" są jako treści egzotyczne i niewiele mają wspólnego z resztą zawartości pisma. Czy temat ma szansę na upowszechnienie? Odpowiedzią na zapotrzebowanie są agencje zrzeszające modelki plus. Założycielką jednej z nich - o wiele mówiącej nazwie "Nobody's Perfect" jest Agnieszka Czerwińska. Agnieszka, która także jest modelką uważa, że mimo iż nastawienie do nich powoli się zmienia, to kobietom o pełniejszych kształtach nadal proponuje się nieatrakcyjne ubrania, a w większości sieciówek brakuje dla nich działów. Hasłem, jakim kieruje się Czerwińska jest: "promuję normalność, nie otyłość".

Dużo więcej

Wiadomo, że z roku na rok przybywa kobiet, które nie są w stanie wbić się w rozmiar 38. W samych Stanach Zjednoczonych w 1985 roku, przeciętna Amerykanka nosiła rozmiar 36. Teraz jest to 42. Prawie 2/3 mieszkanek Nowego Kontynentu ma nadwagę lub cierpi na otyłość. W Polsce problem ten zaczyna być również coraz większy.
Maat
PostWysłany: Nie 2:18, 03 Lip 2011    Temat postu:

Cenzura?
A to czemu?
Toż to... naga prawda. :)
w51
PostWysłany: Sob 22:03, 02 Lip 2011    Temat postu:

Qrczę, dobrze, ze tutaj z rozpędu ... wpadłem.

Zadziałała cenzura internetu i zdjęcie powyzsze zostało wyautowane.
Moze link do źródła z którego zapożyczyłem ... przetrwa ?

http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/2778485,6,1,2,0,P1000490.html
w51
PostWysłany: Pią 19:01, 01 Lip 2011    Temat postu:


Jednym takie sylwetki kojarzą się ze .... stanami chorobowymi Cool a innym ze ... zdrowiem, bogactwem i szczęściem Very Happy tak
Nieprawdaż????
Maat
PostWysłany: Pią 0:35, 01 Kwi 2011    Temat postu:

I cd. spacerów nad Wisłą.
Bulwary d'oh! - a tam jeszcze jest... ściernisko Sad.







Napisałam, że... stadion rośnie?



Rośnie, ale... czy zdąży na czas?
http://sport.wp.pl/kat,37154,title,PB-opoznienia-w-budowie-Stadionu-Narodowego,wid,13274121,wiadomosc.html
Maat
PostWysłany: Wto 21:45, 29 Mar 2011    Temat postu:

Maat napisał:
A bulwary... mają być, są w planach - z ogrodami nad Wisłą kupa smiechu Może... doczekam, buty pewnie nie.

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6609610,Fantastyczny_projekt_na_bulwary_zwyciezyl.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f2b221a00b0af8c&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120


Byłam, sprawdziłam... Jeszcze ich nie ma. Dziś jest tak:





A stadion... rośnie (poniżej w powiększeniu):


PS
Cykl zdjęć: Wrażenia... ze szkolenia Łapka
w51
PostWysłany: Czw 23:49, 24 Lut 2011    Temat postu:

Te dwa "projekty", które zaprezentował Nocny uprawniają, do stwierdzenia, ze miał rację Wilde pisząc"

"Żyjemy w czasach przepracowania i niedokształcenia; w czasach, w których ludzie są tak zajęci, że głupieją zupełnie"

Ja jestem w stanie zrozumieć tych co bazgrzą na murach bo to ... bezmózgowcy ale tych z MKiDN nie rozumiem.
Ci "gówniarze" winni być natychmiast wywaleni na zbitą ....
Maat
PostWysłany: Czw 3:57, 24 Lut 2011    Temat postu:

Nie krzycz na mnie Shame on you
Aj, zapomiałam uprzedzić - Matką Teresą to ja... raczej nie jestem. Sad
Aj, zapomniałam dodać - natura jakaś taka... wredna? Think

Pisałeś dziś coś o kartoflach? To łap na pociechę obrazek z tamtych czasów - też sztuka wysokich lotów. Very Happy

nocny
PostWysłany: Czw 3:16, 24 Lut 2011    Temat postu:

Maat..natychmiast przestań.

to jest nieludzkie , by kogoś klęczącego .. i to na grochu zmuszać jeszcze do śmiechu ( i to jeszcze z rozpaczy) . Kto ci podpowiada takie tortury ????
jak widzę nie ma w tobie żadnej litości i wartości chrześcijańskie są ci obce...
Maat
PostWysłany: Czw 2:17, 24 Lut 2011    Temat postu:

nocny napisał:
/.../mnie to ...powaliło na kolana. Ciągle nie mogę sobie dać rady z wrażeniem, jakie ten pomysł na mnie wywarł.
Noc... na klęczkach? Pewnie znajdzie się za co... podsypać trochę grochu? Łapka

Aha, rząd ma dobrą passę: jak nie komiks popularyzujący F. Chopina - MSZ, to hafty - MKiDN.
Wreszcie różne jest... nasze dziedzictwo narodowe...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,9146472,Chopin_na_zlecenie_MSZ__Komiks_za_30_tys__euro_trafi.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f1d41adc07f74c2&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120
nocny
PostWysłany: Czw 2:05, 24 Lut 2011    Temat postu:

to, co pokażę w tym linku jakoś nijak się odnosi do nastroju wcześniejszych postów ale choć trochę wpisuje się w schemat zdobywania funduszy na "projekty"
tu jest link :
http://monika.drozynska.pl/index.php?mact=News,cntnt01,detail,0&cntnt01articleid=24&cntnt01dateformat=%25d.%25m.%25Y&cntnt01lang=pl_PL&cntnt01returnid=52

cyt. "Zimo, wypier...j" - głosi hasło z billboardu, który pojawił się w pięciu największych miastach Polski. To dzieło sztuki, na które pieniądze wyłożyło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - ustaliły Wiadomości TVP1.

Billboard jest częścią projektu noszącego nazwę "Haft miejski". Napisy na murach, fotografowane przez autorkę stały się treścią haftów. Jeden z tych napisów to właśnie "Zimo, wypier...j".

- Fotografowałam bardzo dużo haseł pojawiających się w miastach, ale wybierałam te, które moim zdaniem są najbardziej trafione i te później haftowałam - mówi "Wiadomościom" TVP1 Monika Drożyńska, autorka dzieła.

Resort kultury dofinansował ten projekt. Jaką kwotą? Wiadomościom TVP1 nie udało się tego ustalić, bo rzecznik ministerstwa odmówił komentarza.


mnie to ...powaliło na kolana. Ciągle nie mogę sobie dać rady z wrażeniem, jakie ten pomysł na mnie wywarł.
nocny
PostWysłany: Śro 21:13, 23 Lut 2011    Temat postu:

trudno się z tobą w51 nie zgodzić. Tak to w sumie wygląda. I okrutna prawda jest niestety taka, że człowiek pozbawiony pewnych naturalnych możliwości poprzez operację lub cokolwiek innego. już niestety nie będzie mógł stać w pierwszym szeregu.
Widziałem kiedyś akcję "wyrównywania " szans osób niepełnosprawnych na wózkach inwalidzkich w formie rejsu jachtem. Czy ktoś z was był kiedyś na jachcie 30 Mm od brzegu?.. czy zna "topografię" pokładu? ... idiotyzmem jest przekonywanie osoby na wózku inwalidzkim , że jest w stanie zmienić sztaksel nawet przy spokojnym morzu. A zabawa zaczyna się już przy 4B i lekkim przechyle. Niestety pewne czynności w pewnych sytuacjach nie wchodzą już w grę i lepszym byłoby przyzwyczajanie osób pokrzywdzonych przez los do zaakceptowania takiego stanu. Gdyż w wielu sytuacjach konfrontacja na siłę ,by udowodnić, że "wy" tez możecie, może spowodować skutek wręcz odwrotny -jeszcze większy stres i załamanie psychiczne. I poczucie zadowolenia i "dobrze wykonanej roboty" będzie wyłącznie udziałem organizatorów projektu ( takiego czy innego ). A faktyczni bohaterowie tego projektu wrócą do domu i ... zobaczą, że jednak nic się nie zmieniło. Przynajmniej w tym kierunku, który obiecywali organizatorzy.
Kiedyś poprosiłem znajomego mi organizatora spływu kajakowego by zabrał na wyprawę chłopca na wózku inwalidzkim. Załatwiliśmy nawet sponsoring. Chłopak popłynął .. wyprawa nie była jakoś specjalnie ekstremalna. Wszyscy mieliśmy wrażenie, że "odwalamy kawał dobrej roboty". Chłopak wrócił szczęśliwy - przynajmniej tak nam się wydawało. Minął rok i... myślałem, że temat powtórzymy. Ku mojemu zdziwieniu organizator powiedział - wiesz, stary...to nie ma sensu , nie mówiłem ci tego wcześnie ale Bartek wyraźnie odstawał od reszty i tak naprawdę wszystko za niego robili inni. Potem przyszła kolej na rozmowę z Bartkiem , nie wiedziałem jak mu przekazać wiadomość, że nie popłynie. Ale on pierwszy zaczął - wiesz, wujek ( nie byłem jego wujkiem ale tak mnie nazywał) ja tak naprawdę to nie chcę...
Czy już wiecie o co chodzi?..
Bronię się przed myślą, że mogłem Bartkowi wyrządzić krzywdę i to dużą. Tym, że chciałem na siłę udowodnić mu, że jednak dalej jest pełnoprawnym uczestnikiem życia. Czasem naprawdę trzeba się dobrze i długo zastanowić zanim się komuś pomoże
w51
PostWysłany: Śro 16:50, 23 Lut 2011    Temat postu:

Niezależny i Nocny
Właśnie … wzbogaciliście … Aforyzmy Very Happy

Maat

W kwestii Wenus nie masz za co przepraszać.
Tamto odnosiło się do ówczesnego pojmowania piękna
Czas mija ... piękno pozostaje Very Happy

I ad meritum

Pisząc o dorabianiu ideologii do inności, miałem na myśli cel epatowania tym wszystkim, co wykracza poza normalność rozumianą wprost, czyli określoną na podstawie obiektywnie przyjętych zachowań, kanonów, wzorców, własnej wiedzy o zjawisku i wreszcie własnej podświadomej oceny w oparciu o zakodowane irracjonalne odruchy.
Odruchy automatycznej aprobaty, sprzeciwu bądź obojętności.
Przy czym sprzeciw nie musi wcale oznaczać kwestionowania zjawiska , odmowy przyjęcia do wiadomości czy wręcz … odrzucenia.
To tylko kwestia określonej odporności i wrażliwości własnej albowiem człowiek z natury rzeczy ucieka przed czymś, co zniekształcone aby nie powiedzieć ułomne, burzy jakiś porządek, hierarchę wartości i ogólnie zakłóca jego spokój wewnętrzny
Jak mi się wydaje moja psychika nie odbiega od normy a moja wiedza i wyobraźnia jest na tyle duża, że pozwala mi bez dodatkowych bodźców ogarnąć nieszczęście choroby nowotworowej wraz ze skutkami i tym samym wzbudzić moją empatię.
Więc dla kogo w gruncie rzeczy są te prace?
Chyba tylko dla zblazowanej i żądnej sensacji gawiedzi, która poszukuje dodatkowych wrażeń i emocji aby poczuć … przysłowiową adrenalinę na widok ewidentnego kalectwa lub cierpienia a to nie jest normalne.
Moim zdaniem

Ktoś powiedział, że „w naszym zwariowanym świecie normalna jest już tylko nienormalność."
I na tym jadą wszelkiego rodzaju … artyści dorabiający na siłę ideologię dla swych … „twórczych poszukiwań”.
I dlatego zastanawiam kto z amatorów tego rodzaju sztuki by kupił , powiesił sobie w zasięgu wzroku takie dzieła?
Kto zrobiłby z tego komuś prezent ?
No może za wyjątkiem kalendarza .... z puszystymi. Dla zaspokojenia gustu albo dla ... przysłowiowych jaj Very Happy

PS Zgadzam się ze wszystkimi trzema poprzednimi wpisami Anxious
Niezależny
PostWysłany: Śro 11:05, 23 Lut 2011    Temat postu:

nocny napisał:

A akceptacji problem szerszy ?.. Kobieta szuka potwierdzeń swojej wartości u mężczyzny... niejeden mężczyzna opiera się też na akceptującym spojrzeniu kobiety.

Nocny jak mawiają fachowcy Mężczyzna musi kochać, kobieta tylko akceptować
nocny
PostWysłany: Śro 4:38, 23 Lut 2011    Temat postu:

i tak przeszliśmy od sztuki i umiejętności fotograficznych do sztuki i umiejętności ...przetrwania. Działania, które podjęły autorki sesji czy kalendarza to tylko mały, malutki ułamek tego, co powinno nazywać się właśnie projektem...programem. .Tutaj, w51, masz absolutna rację - to powinno dotrzeć do polityków. Powiem więcej - to powinno się nieomal od nich zacząć. Zamiast zastanawiać się godzinami na ile uroczystości obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej ta katastrofa zasługuje bez zwracania uwagi na koszty chętnie posłuchałbym ile pieniędzy przeznaczy się na ..np. program samoakceptacji pacjentek po mastektomii... a może nawet jeszcze bardziej - na program walki z rakiem..jakimkolwiek.
I tak, jak każda ustawa rozpatrywana jest pod kątem strat lub zysków budżetu tak i tu powinna obowiązywać jakaś dyscyplina umysłowa i określenie priorytetów wydatkowych - dobro społeczne ponad zakupem zniczy, pochodni i biletami do Smoleńska - na przykład ( przepraszam ale aż mi się ręce zaciskają w pięści !! )
działania pań fotografek prawdopodobnie miały szansę przebicia się ze względu na jedno - nie poddano ich sejmowemu głosowaniu i nie zaczęto obrabiać tematu od strony"wartości chrześcijańskich" i obrazy moralności.

Pozornie mogłoby się wydawać, że mam postawę absolutnie sceptyczną co do pomysłu i wykonania. Ale - sam już nie wiem czy "zaskoczyłem " teraz czy wiedziałem o tym wcześniej - tak w sumie nie jest. Czasem nawet drobny szczegół, jeden ruch, jedno zdanie potrafi człowieka wyciągnąć z psychicznego dołu. Może sama odwaga pokazania się publicznie, pokonanie olbrzymiej bariery ..wstydu? - może i dobre słowo-już jest ogromnym krokiem w przód. Nie wiadomo - każdy z nas jest inny.. i to inny podwójnie bo..ukrywane leki gdzieś wewnątrz i "oficjalna postawa" na zewnątrz - czym dla "modelek" takie sesje były. Można o tym długo rozmawiać ale czy dojdziemy prawdy?..Ja mogę tylko przypuszczać czym może być taki stan dla kobiety...a i tak będzie to tylko mądrzenie się nie poparte osobistym przeżyciem.

W każdym bądź razie,nawet jeśli założyć, że był to interes dla autorek projektu to jeżeli tym działaniem wzbudziły w "modelkach" jakąś nadzieję, podniosły im ( i wszystkim w podobnej sytuacji ) głowę choć na cal wyżej olbrzymia chwała im za to.
Smutne jest tylko to, że w sytuacjach trudnych zwykli ludzie muszą sobie dawać radę sami a liczyć mogą wyłącznie na zupełnie prywatne odruchy. na projekty takich samych ludzi. A powinni na Państwo.
A akceptacji problem szerszy ?.. Kobieta szuka potwierdzeń swojej wartości u mężczyzny... niejeden mężczyzna opiera się też na akceptującym spojrzeniu kobiety. Ale istnieje tez inna forma, może bardziej pewna i skuteczna, bo dająca siłę w przypadku, gdy tej drugiej osoby właśnie zabraknie. Forma umiejętności przetrwania i życia "całym życiem" samemu, bez potrzeby opierania się o kogokolwiek. Forma najtrudniejsza. Ale to już nie mieści się w wątku - sztuka kontrowersyjna, :-)

(no i znów idę spać dość wcześnie.. to znaczy prawie rano...i już wiadomo dlaczego nocny)
Maat
PostWysłany: Śro 3:13, 23 Lut 2011    Temat postu:

w51 napisał:
Już … podziwiałem 25 maja 2009 w temacie:
http://www.swiatowid.fora.pl/szal-uniesien-czyli-jak-patrzec-na-dzielo-sztuki,16/szal-uniesien-czyli-jak-patrzec-na-dzielo-sztuki,50-60.html
So sorry, nie wiedziałam, że temat przerobiłeś... dogłębnie d'oh! . Ale... przez lata nagromadziło się na forum trochę wpisów... nie szukałam.
w51 napisał:
Słusznie, a jeśli chodzi o dobrą robotę to może robią, ale w odniesieniu do puszystych, natomiast jeśli chodzi o pozostałe galerie zaprezentowane przez Maat, to mam osobiście mieszane uczucia. Co ja mówię, budzą mój sprzeciw. Bo jaki sens, jakie przesłanie mają takie wystawy poza dorabianiem na siłę tak modnej ideologii... inności we wszystkich dziedzinach życia?
Bo w jaki sposób mają pomóc chorym kobietom?
Chyba wręcz przeciwnie bo mogą tylko pogłębić depresję zwłaszcza tych, które dowiadują się o diagnozie.
No, nie do mnie kierowany jest ten wpis. Ale... muszę. Mniejsza o Pannę z dzieckiem, ale zwłaszcza jeśli chodzi o ten kalendarz, to widzę sens.
Chociażby wpisanie się w działania na rzecz profilaktyki - systematyczne przeprowadzanie badań na okoliczność, zanim zabieg mastektomii będzie konieczny, zanim w ogóle jest zbyt późno na pomoc i leczenie.
Chociażby dawanie kobietom poczucia gruntu pod nogami, że nie jest tą jedyną, którą to spotkało, że inne z tym żyją, uśmiechają się, radzą sobie ze sobą i ze skutkami choroby.
Chociażby oswajanie chorych kobiet, ale i ich partnerów, z widocznym skutkiem zabiegu mastektomii, który zawsze jest szokiem i z czym... często nie radzą sobie mężczyźni. Nie radzą i czasem odchodzą - wtedy, gdy są najbardziej potrzebni i powinni być wsparciem.
Wreszcie... to będzie kontrowersyjne, ale pokazanie poprzez estetykę tych zdjęć, że... kobieta po mastektomii nadal jest kobietą i jest kobieca - no widzisz w51, piszesz o "inności", co brzmi jak "sprawni inaczej", czyli "kobieca inaczej" - rodzaj ułomności, upośledzenia.
Czasem małżeństwom potrzebna byłaby pomoc psychologiczna (czy u nas można na nią liczyć?), by przeszli przez to razem, by potrafili do siebie się zbliżyć. Widziałam taki film dokumentalny (oczywiście, nie u nas rzecz się działa), gdzie psycholog tygodniami pracował z małżeństwem, najpierw z każdym z nich oddzielnie, później już z obojgiem. Ona nie potrafiła przezwyciężyć wstydu, upokorzenia oszpeceniem, poczucia... swojej niższej wartości, strachu przed odrzuceniem. On bał się swojej reakcji, ale i tego, że ją zrani, że ona tym bardziej zamknie się w sobie i w odruchu ucieczki przed nim.
To ta samoakceptacja i akceptacja, o której była mowa poprzednio. Myślę, że tu problem jest większy, bardziej bolesny niż... przy nadmiarze kilogramów, z którym często - przy dobrej lub silnej woli - da się coś zrobić. A tu? Ewentualnie zabieg rekonstrukcyjny, jeśli. To czasem kobietę wzmacnia psychicznie, ale nie jest lekarstwem na całe zło.
Dla kobiety mastektomia to traumatyczne przeżycie. Po pierwsze choroba i niewiadoma co do wyniku, lata obaw lub panicznego strachu przed nawrotem - rok, pięć..., później większa pewność, że go nie będzie. A równocześnie zachwiana pewność siebie, swojej wartości jako kobiety i strach przed odrzuceniem. Łatwiej jej o samoakceptację, gdy jest akceptowana przez meżczyznę. Brak tej akceptacji może być przyczyną depresji.
Tak po prostu jest.
Więc... jeśli taki kalendarz choć w minimalnym stopniu może pomóc (w jakimkolwiek aspekcie), to uważam ten projekt za bardziej wartościowy niż pozostałe. Przynajmniej mnie przekonuje bardziej niż te inne.
w51
PostWysłany: Wto 20:51, 22 Lut 2011    Temat postu:

nocny napisał:
.... Chcesz powiedzieć, że w fotografii panuje prawo silniejszego, sprytniejszego, bardziej... zdeterminowanego (no, jak w wielu innych dziedzinach życia)? I wszystko zależy od tupetu, [/i]

pokażesz mi takie miejsce, gdzie nie panuje????hahahahaha

ja nie twierdze, że autorki projektu nie robią przy okazji dobrej roboty...

Słusznie, a jeśli chodzi o dobrą robotę to może robią, ale w odniesieniu do puszystych, natomiast jeśli chodzi o pozostałe galerie zaprezentowane przez Maat, to mam osobiście mieszane uczucia. Co ja mówię, budzą mój sprzeciw. Bo jaki sens, jakie przesłanie mają takie wystawy poza dorabianiem na siłę tak modnej ideologii .. inności we wszystkich dziedzinach życia?
Bo w jaki sposób mają pomóc chorym kobietom?
Chyba wręcz przeciwnie bo mogą tylko pogłębić depresję zwłaszcza tych, które dowiadują się o diagnozie.
Jednakże po namyśle, uważam, że takie foto kalendarze mogą być o tyle pożyteczne o ile adresowane byłyby do polityków i urzędników zajmujących się ... zdrowiem. Po to, aby właśnie u nich wzbudzić ... określone refleksje ....
w51
PostWysłany: Wto 11:17, 22 Lut 2011    Temat postu:

[quote=”Maat”]Wenus z Willendorfu (lub paleolityczna) - 11-centymetrowa figurka wyrzeźbiona z kamienia kredowego, której pochodzenie określa się na...
22 000-24 000 lat temu. Jak wieść niesie, jest to wyidealizowany obraz kobiety. Przyjmuje się, że figurka może mieć związek z kultem płodności, z uwagi na mocno uwypuklone piersi, brzuch, uda, będące atrybutem płodności kobiety-matki dającej życie. [/quote]

Już … podziwiałem 25 maja 2009 w temacie :

http://www.swiatowid.fora.pl/szal-uniesien-czyli-jak-patrzec-na-dzielo-sztuki,16/szal-uniesien-czyli-jak-patrzec-na-dzielo-sztuki,50-60.html
nocny
PostWysłany: Wto 2:14, 22 Lut 2011    Temat postu:

Nocny – witaj na forum!..
ciiiiiiiiii. ja chciałem tak po cichu a ty od razu na całą ulicę!!...
no dobra... witam wszystkich i.. czuje się powitany Łapka


Chcesz powiedzieć, że w fotografii panuje prawo silniejszego, sprytniejszego, bardziej... zdeterminowanego (no, jak w wielu innych dziedzinach życia)? I wszystko zależy od tupetu,


pokażesz mi takie miejsce, gdzie nie panuje????hahahahaha

ja nie twierdze, że autorki projektu nie robią przy okazji dobrej roboty...
Tylko .. trochę mnie sposób razi. Bo można to było zrobić ciekawiej. I mniej przedmiotowo a bardziej duchowo .. z lekka pociągającą eteryką ...
Ja nigdy nie byłem kobietą.. a tym bardziej puszystą... ale mam wrażenie, że samoakceptacja .. a przynajmniej prowokowanie i zachęcanie do niej w takim konkretnym przypadku powinno raczej wpleść się w duszę...Nie chodzi chyba o to, że szczytem odwagi a także elementem mechanizmu samoakceptacji jest pokazanie się nago na ekranie. Kobieta chce się czuć atrakcyjna ..chciałaby się poczuć z lekka boginią..z lekka (albo z ciężka - to zależy od kobiety pewnie) pociągającą... sexy...
Nie chciałbym wyjść w jednym z pierwszych postów na krytykanckiego czepliwego malkontenta wątpiącego w wielkość i jakość artystycznego przekazu ale .. ciśnie mi się to na usta..... ten projekt został totalnie spaprany według mnie. Można to było wszystko zrobić fantastycznie - jak zamknę oczy to widzę sposób i metodę - i dać tym dziewczynom prawdziwy powód do zadowolenia ... zagrać ich ciałem , wpleść je pomiędzy światło i cień ( nawet w black & white ) ..w sposób, który nie powoduje, że oko od razu spoczywa na pierwszej lepszej fałdzie brzucha... w sposób, który nakazuje pierwszemu spojrzeniu wysłać do mózgu sygnał - sexy!! ...Ale to ja bym tak zrobił . A ja jestem mężczyzną. Wolę widzieć przed sobą sexy laskę ( nawet gdy ma 50 lat i parę kilo za dużo ) niż zwyczajną "gołą babę" ( przepraszam) ..Nawet gdy to tylko iluzja.. ale czyż nasze życie nie składa się z iluzji ? zaczynam jeść obiad to najpierw "smakuję " go oczami...
sama napisałaś, że kupiłaś sobie cud urody szpilki ...ale przecież wygodniej byłoby w adidasach...ale tak se ne da, pani havrankowa...łydka musi nabrać swojego kształtu - nawet , gdy na usta się ciśnie przekleństwo - ( kurcze,,zaraz się wyłożę na tych jedenastkach ... ale mi przekleństwo..chciałem napisać prawdziwiej ale ..piiip) bo??? bo liczy się czar i wdzięk...i wtedy się czuję - to znaczy ty się czujesz... wy się czujecie ....właśnie sexy...atrakcyjnie...
Może ten projekt powinien jednak realizować facet z poczuciem smaku i stylu ?...taki facet, który lepiej od kobiety wie czego ona chce...i jak ma kobieta się czuć, żeby się poczuła....wiem, wiem, wasza teoria głosi, że takich facetów nie ma ale to kłamliwa teoria .. z Kopernika też zrobiłyście kobietę... Sad

To oczywiście jest moje zdanie i opinia...zupełnie prywatne i "nienarzucającesię"....ta sprawa ma wiele uliczek i zdaję sobie sprawę, że nie doszedłem nawet do końca jednej z nich ale przynajmniej wszedłem za pierwszą latarnię...




wow.. jeśli tak mają wyglądać wiślane bulwary to ja klękam...

bo... ta Wenus za mną chodziła...
wiesz, co ???... nie ma sprawiedliwości ... za mną to żadna Venus nie chce pochodzić...
Maat
PostWysłany: Wto 1:17, 22 Lut 2011    Temat postu:

nocny napisał:
Ten projekt na pewno pomoże.. tylko, hm, komu? /.../ Maat...będę brutalny...ta kampania na rzecz samoakceptacji ..hm.. dotyczy raczej chyba samych autorów projektu.
Nocny – witaj na forum! Chcesz powiedzieć, że w fotografii panuje prawo silniejszego, sprytniejszego, bardziej... zdeterminowanego (no, jak w wielu innych dziedzinach życia)? I wszystko zależy od tupetu, umiejętności zareklamowania i sprzedania towaru jeszcze niewytworzonego, ale już pięknie, wymownie opakowanego? Może. Nie wiem. Ale… dzieje sztuki znają nie tylko sztukę artystyczną, również tzw. zaangażowaną społecznie czy politycznie, czyli… nieobojętną, tak?
A czy dziś kontekst polityczny sztuki nie odchodzi (odszedł?) w przeszłość, nie zastępuje go kontekst cywilizacyjny?
Zamiast polityki, w pracach artystów pojawia się problematyka ogólnocywilizacyjna, w co, jak sądzę, wpisuje się projekt, o którym była mowa powyżej. Tworzywem i celem sztuki staje się świadomość społeczna, a nie materialne dzieło. Może dlatego mniejszą wagę autorki przywiązują do techniki? Zakładam, że… to nie brak warsztatu, a świadomy zamysł. Jedna z autorek tego projektu ma już za sobą kilka innych, mających na celu… hm, oswajanie ze zjawiskami społecznymi, z chorobą, okaleczeniem ciała i duszy, wpływanie na świadomość społeczną, no i znów samoakceptację i akceptację przez innych. Więc to nie jednorazowy zryw, a jakaś bardziej trwała wartość w twórczości tej fotografki.
To Izabela Moczarna-Pasiek. W roku 2005 dość głośno było o przygotowanym przez nią (razem ze Stowarzyszeniem Amazonek) kalendarzu z aktami kobiet po mastektomii. A w 2009 r. opracowała cykl portretów pt. "Cięcie", którego bohaterkami są kobiety, które w wyniku chemioterapii straciły włosy. No i cykl fotografii "Panna z dzieckiem".
Nie będę umieszczać tych zdjęć, ale tu są do nich linki:
http://www.moczarna-pasiek.com.pl/2.html
http://www.moczarna-pasiek.com.pl/11.html
http://www.moczarna-pasiek.com.pl/9.html
A tu link zbiorczy do prac autorki:
http://www.moczarna-pasiek.com.pl/1.html

PS
Nocny, nie masz za co przepraszać - wpisałeś się, a nie zaburzyłeś.
Właściwie obaj się wpisaliście, bo... ta Wenus za mną chodziła, chodziła, a już nie miałam sumienia tych obfitości zamieszczać, więc... w51 dał mi pretekst.
A bulwary... mają być, są w planach - z ogodami nad Wisłą> kupa smiechu Może... doczekam, buty pewnie nie.

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6609610,Fantastyczny_projekt_na_bulwary_zwyciezyl.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f2b221a00b0af8c&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120
nocny
PostWysłany: Wto 0:54, 22 Lut 2011    Temat postu:

bulwary nad Wisłą????.. boszszsz....ty Boga w sercu nie masz??...chcesz koniecznie stracić w jeden wieczór te cud-urody szpilki ? i nie tylko...
a co do wpisania się w plan.. to ja przepraszam - nie podałaś, co ma dalej nastąpić..więc dopisałem swój ciąg dalszy - najmocniej znaczy
Maat
PostWysłany: Pon 23:57, 21 Lut 2011    Temat postu:

A miało być... coś innego.
Nocny tak ładnie wpisał mi się w zaplanowany ciąg dalszy. Ale to za chwilę, bo... po wpisie w51 po prostu nie mogę odmówić sobie przyjemności... pokazania tu prototypu (niezbadane są wyroki boskie) rubensowskiej piękności.

Wenus z Willendorfu (lub paleolityczna) - 11-centymetrowa figurka wyrzeźbiona z kamienia kredowego, której pochodzenie określa się na...
22 000-24 000 lat temu. Jak wieść niesie, jest to wyidealizowany obraz kobiety. Przyjmuje się, że figurka może mieć związek z kultem płodności, z uwagi na mocno uwypuklone piersi, brzuch, uda, będące atrybutem płodności kobiety-matki dającej życie.



w51 napisał:
I jak to jest, że na drugi dzień, kiedy spotykam na plaży owe piękności deptakowego wieczoru, w strojach zbliżonych do stroju Ewy, to w większości wygladają jakby żywcem wzięte .... z aktów Rubensa Think
Ja nie wiem, ale wieczór może sprzyjać rozmarzeniu i... idealizacji widzianego obrazu. Albo... może nie używaj okularów na... drugi dzień?

PS
Hm, nabyłam dziś cud urody buty na 11-centymetrowej szpili. Może by tak w nich na spacer na... bulwary nad Wisłą?
w51
PostWysłany: Pon 22:54, 21 Lut 2011    Temat postu:

A'propos rubensowskich kształtów kobiet ubranych ...

Od zawsze uwielbiałem wczesne letnie wieczory w miejscowościach wypoczynkowych.
Uwielbiam ich deptaki, ich różnorodne barwy, ich oryginalne zapachy i wszystko co tworzy ich niesamowity klimat niezależnie od ich położenia na kuli ziemskiej.
Te jakkolwiek różne klimaty mają jednak ... rzecz wspólną jaką jest defilada ...piękności niezależnie od wieku a na dodatek z obowiązkowym i nieustającym reep playem

Od zawsze, najpierw z poziomu murku, z lodem ... w ręku, później z poziomu ławki z fajką /a jakże/ a obecnie kawiarnianego stolika / z papieroskiem/, zawsze z wielka przyjemnością odbierałem te defilady.
Przyglądam się tym wspaniale wyeksponowanym mniejszym bądź wiekszym krągłościom biustu, talii wreszcie pup opiętymi do granic ... wytrzymałości materiałów, których długość jest często mniejsza niż szerokość mojego ... paska do spodni.

Zachwycam się rytmicznym kołysaniem bioder wprawianym w ruch przez napięte mięśnie łydek i ud nóg na wysokich szpilkach.
Widzę te obojętne spojrzenia z pozoru nic nie widzące ale czujnie rejestrujące wszelkiego rodzaju wyrazy zachwytu ... płci brzydkiej.

I jak to jest, że na drugi dzień, kiedy spotykam na plaży owe piękności deptakowego wieczoru, w strojach zbliżonych do stroju Ewy, to w większości wygladają jakby żywcem wzięte .... z aktów Rubensa Think

I uprzedzając ripostę ... dawno straciłem sylwetkę ... Dawida Razz
nocny
PostWysłany: Pon 17:53, 21 Lut 2011    Temat postu:

Maat napisał:

Jeżeli ten projekt ma pomóc to jestem „za”. Ale szczerze wątpię, by jedno przedsięwzięcie artystyczne, jedna kampania na rzecz samoakceptacji kobiet i akceptacji ich przez środowiska, w których żyją, rzeczywiście miała przynieść znaczące zmiany.


Ten projekt na pewno pomoże.. tylko, hm, komu ?..
w pewnym poradniku fotograficznym ( z drugiego obiegu) zaistniał taki przepis :
jeśli chcesz pozyskać fundusze na swoje działania fotograficzne ( a tym samym dokona autopromocji) niech cie ręka boska broni powiedzieć, że chcesz robić zdjęcia. Musisz nazwać to, co planujesz projektem a nawet PROJEKTEM. I nadać temu projektowi wymiar innowacyjny, przełomowy wprost rewolucyjny i łamiący schematy. Dodatkowo pomocnym jest oparcie się na pewnym autorytecie społecznym i branżowym.
Nie wystarczy powiedzieć, że chce się zrobić fajne zdjęcia Afryki .. należy swoją misję nazwać.. no , właśnie ..jak ?.. gdybym wiedział to już bym siedział w Afryce i... robił fajne zdjęcia ( z gwarancją 5 wystaw po powrocie)
Zgadzam się z w51 co do artystycznej i technicznej wartości dzieł.
Fotografia artystyczna rządzi się swoimi prawami.Kompozycja, gra świateł i cieni...niedomówienie...A tutaj .. no fakt zadbano o pewne tło choć . sztuczne jak licho - moim zdaniem...trochę przypomina mi to taśmę. Pach..następna proszę..pach..następna.....Tak mi trochę wychodzi, że najcenniejszym elementem tego projektu był sprzęt. Ale czy to w końcu ma znaczenie czy kicz był "cyknięty" Nikonem D3x?

Maat...będę brutalny...ta kampania na rzecz samoakceptacji ..hm.. dotyczy raczej chyba samych autorów projektu.
Przepraszam , że się nie rozpisałem na temat piękna kobiecego ciała...sam jestem swoim podejściem rozczarowany. ... Brick wall może jakimś następnym razem poprawię swój wizerunek.....
Maat
PostWysłany: Pon 5:40, 21 Lut 2011    Temat postu:

I żeby nie było, że... epatuję tu tylko golizną...
to... rubensowskie kształty - ubrane!

Madonna z dzieciątkiem
Maria Medycejska
Maat
PostWysłany: Pon 5:13, 21 Lut 2011    Temat postu:

w51 napisał:
"Żadna kobieta nie jest tak naga, jak może być widziana naga pod jej ubraniem."
Oczywiście...

W51, ideą projektu miało być "ciało bez retuszu". Więc... natura ma się bronić sama. Broni się? Wiesz już, że w zachwyt nie wpadłam nad tą naturą. Ale... wolę ją niż to, co wskazujesz pod linkiem. To już nie jest natura, to jej zaprzeczenie. To już jest chore i źle rokuje. Nadwaga może prowadzić do otyłości. Otyłość też jest chorobą, może powodować inne, ale... mimo wszystko chyba mniej groźną w skutkach niż anoreksja.
I jednak rzadko dochodzi do superotyłości 200-, 300-kilogramowej, zaś do wagi poniżej wszelkich bezpiecznych norm dla zdrowia i życia znacznie częściej. To choroba chorej cywilizacji?
A nasze modelki?
Pierwsza wygląda na kobietę silnie zbudowaną, ale... bez przesady. Tchnie pogodą uśmiechu i spokojem, co dodatkowo podkreśla tło fotoobrazu. Tak naprawdę, nie widzę tu powodów do histerii i braku samoakceptacji czy akceptacji jej osoby.
Trzecia wydaje się... uduchowiona i odlatująca w marzenia. Może to muzyka i taniec pozwalają jej na taką swobodę ruchów, na radosny uśmiech. Może to tylko chwilowe zapomnienie, radosne uniesienie, ale kobieta nie robi wrażenia nieszczęśliwej z powodu swojego wyglądu.
Drugi fotoobraz jest dla mnie zagadką. Modelka ma mocno krągłe kształty, ale nie wygląda na bardzo przytłoczoną swoją tuszą - oczy ma wzniesione w górę, a więc jest w tym optymizm. Z drugiej strony... te wielkie, w kształcie obwarzanków, korale... jakby podkreślają jej kształty.
A ostra kolorystyka zdjęcia, zawierająca w sobie różne elementy koła, powiedziałabym, że nie tuszuje kształtów kobiety, a uwypukla je. Zapewne jest to zabieg celowy, ale... dlaczego? Przecież te krągłości nie zanikłyby w odbiorze bez tego "retuszu" in minus.
Kobiety z czwartego i piątego fotoobrazu robią na mnie dość smutne wrażenie. Zamknięta sylwetka i jej pochylenie, schowanie w ramiona - może to właśnie wyraz przytłoczenia odbiorem własnej niedoskonałości. Mimo że jedna z nich spogląda w górę, a druga nie ma smutnego uśmiechu, to... nie widzę w nich pewności siebie, zadowolenia, energii i... pewnie właśnie tej samoakceptacji.
Co do jakości zdjęć nie wypowiadam się. A pomysł na zobrazowanie osoby widzę w pierwszym i trzecim fotoobrazie, przy czym, w tym pierwszym ta myśl mi się podoba. Może jestem marnym odbiorcą tych dzieł, ale... dwa ostatnie nic takiego mi nie przekazują. A trzeci - zapewne ma swoje założenie twórcze, tylko... ono do mnie nie dociera.

A na koniec zostawiłam jeszcze jeden fotoobraz z tego cyklu:


I zapowiadany...
Peter Paul Rubens (ur. 28 czerwca 1577 r. w Siegen w Westfalii, zm. 30 maja 1640 r. w Antwerpii – malarz flamandzki, jeden z najwybitniejszych artystów epoki baroku.
Cytat:
Jego modelem kobiety urodziwej była kobieta pulchna i przy tuszy. Także i ludzie tamtego czasu popierali taki model, bo był na topie. Rubens namalował wiele obrazów z takimi kobietami. Kiedy miał już 50 lat ożenił się z 16 letnią dziewczyną, która pasowała właśnie do jego modelu piękna i malował ją wiele razy. W tamtych czasach uroda była, więc czymś zupełnie innym niż dziś. Jest Ona poddawana całkowitym przemianom, na całkiem krótkiej przestrzeni czasu - czasem wystarczy jedno pokolenie i światopogląd się zmienia. Dziś kiedy widzimy taką kobietę jak na obrazach Rubensa mówimy, że ma Ona rubensowskie kształty, jednakże nie uważamy już takiej kobiety za ideał. Taka kobieta nie jest nawet uważana za atrakcyjną. Także ideały piękna bardzo szybko się zmieniają i poddawane są ciągłym przemiano. Czy jest to przemiana na lepsze? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, kobiety zazwyczaj od wieków robiły wszystko, aby być piękne, czasami stosowały nawet te nie konwencjonalne sposoby. Jednakże ciężko ocenić, które były bardziej niekonwencjonalne. Kiedyś oczywiście się okaleczały spuszczając sobie krew, jednakże dziś wiele z nich odchudza się prowadząc przy tym do śmierci. Nie warto jest oczywiście dążyć do ideału piękna swoim kosztem, bo jak wiadomo jego nigdy się nie osiągnie. Warto natomiast zaakceptować samego siebie, bo wtedy będzie o wiele łatwiej o szczęście. Odróżnienie urody przychodzi nam, więc bez problemu i jest instynktem, który każdy ma wrodzony.

Jaki obraz może się teraz pojawić? Oczywiście... Trzy Gracje (1637-38).



w51
PostWysłany: Wto 21:24, 15 Lut 2011    Temat postu:

Maat napisał:
To ten rachunek sumienia:

Uff, (wreszcie, bo przymierzałam się do tego od kilku dni) wyartykułowałam to, co mi leży na sumieniu. I z czym nie czuję się dobrze, bo… mam wrażenie, że jako kobieta powinnam być bardziej… tolerancyjna i otwarta na owo… piękno. Nie jestem, więc… trochę mi to doskwiera.

Artyści zyskują niesamowitą wolność w tworzeniu i w prezentowaniu swoich dzieł. I choć czasem te dzieła budzą kontrowersje, to właśnie taki jest cel tych dzieł: poruszenie odbiorcy, przemówienie do niego."


Gratuluję Maat bardzo ładny esej. Anxious
Naprawdę.
Ale skoro w innym miejscu mówisz o dwoistości to co powiesz na taką oto galerię kobiet szczupłych ... inaczej

http://www.google.pl/images?hl=pl&q=modelki%20anorektyczki&wrapid=tlif129778974265611&um=1&ie=UTF-8&source=og&sa=N&tab=wi&biw=1259&bih=622

Bo jak na mój gust akty kobiet ... obfitych są uczciwsze, albowiem nic nie jest w stanie zafałszować rzeczywistości , w odróznieniu od tych, które prezentuję w linku gdzie ta sama rzeczywistość w określonej sytuacji ... skrzeczy a nawet wyje do tego stopnia, że ..... nie tylko ręce opadają Razz

"Żadna kobieta nie jest tak naga, jak może być widziana naga pod jej ubraniem."
Maat
PostWysłany: Pon 16:21, 14 Lut 2011    Temat postu:

To ten rachunek sumienia:

Hm, widzę, że… albo temat dla Panów pozostaje obojętnym albo… pozostajecie… w najlepszym przypadku obojętni na proponowany przez autorki zdjęć obraz piękna, jeśli nie wręcz mu przeciwni. Jest jeszcze opcja, że… wolicie nie zabierać głosu w ramach „poprawności”(?). Na wyrażenie opinii dał się skusić tylko w51. Przez chwilę mignął mi wpis Niezależnego – miałam omamy czy… rzeczywiście? Wpisu nie ma – z obawy, że… zostanie on źle przyjęty?
Spróbuję więc powoli zamknąć ten wątek w wątku. I dokonać jakiegoś podsumowania własnych odczuć z tym związanych. Bo… przyznaję, że krótka nota w Newsweeku i zdjęcia zaintrygowały mnie. Zwróciła też moją uwagę jedna z autorek, która już nie pierwszy raz sięga po tematy trudne społecznie, próbuje je przybliżyć i oswoić nas z nimi (o tym w innym wpisie).

Ciało ludzkie, a zwłaszcza kobiece, często było inspiracją w sztuce – w malarstwie, rzeźbie. I od dawnych czasów propagowało ideał kobiety – widziany przez autora, a to z kolei przynajmniej w pewnym stopniu kształtowało gusta odbiorcy. Poszukiwania obrazu ideału kobiecego ciała zazwyczaj polegało na przedstawianiu ciał ponętnych, zmysłowych, kuszących, a za takowe zwykło uważać się… sylwetkę kobiety jeśli nie filigranowej i zwiewnej, to jednak szczupłej i zgrabnej, jeśli cokolwiek pulchniejszej to takiej, której ciało nadal zachowywało proporcje i harmonię. Kobiety o kształtach powyżej przeciętnych, z fałdami i nadmiarami, raczej nie fascynowały autorów i odbiorców sztuki.
Więc wizerunek piękna ciała kobiety, przeciw któremu, jako jedynemu słusznemu, wypowiadają się dziś autorki fotoobrazów, kształtowany był od… wieków, daleko prze erą medialna. Media go przejęły, kultywowały i podtrzymały. Nie sądzę, by ta jedna jaskółka (prezentacja, o której mowa) miała być źródłem przełomu zarówno w gustach, jak i w zmianie nastawienia przez… media, które nadają impuls kanonom – podtrzymują status quo lub proponują jakieś novum.

W jakiś sposób przekonuje mnie do tego cyklu myśl społeczna, właśnie próba zwrócenia uwagi na swoistą dyskryminację kobiet z uwagi na ich tuszę. Kobiecie pulchnej trudniej zaistnieć i być akceptowaną. O ile na co dzień, w takim zwykłym życiu kobiety okrągłe, z nadwagą czy wręcz otyłe są obecne, funkcjonują w naszym otoczeniu, pracują i realizują się na różne sposoby, to są dziedziny, w których nadmierna tusza dyskredytuje je lub w znaczny sposób utrudnia im zaistnienie, są więc… w swoisty sposób dyskryminowane.
Nikogo nie razi w tv gruby dziennikarz, ale dziennikarki powinny być młode, ładne, zgrabne i do tego mądre. O ile o politykach co najwyżej mówi się, że jest głupi, o tyle w przypadku kobiety równolegle występuje określenie „gruba” i „głupia” baba (no, do tego jeszcze „baba”). Aktorki o obfitych kształtach nie mają szans na większość ról, choć tu akurat życie jest sprawiedliwsze, o linię (i kondycję) muszą dbać przedstawiciele obu płci. Ale nie do końca – o ile śpiewak operowy nie będzie dyskredytowany z uwagi na swoją słuszną posturę, o tyle czasy dorodnych diw operowych raczej należą do przeszłości. Przekonała się o tym (już dawno temu) nawet wielka Maria Callas. Dziś nawet w świecie znacznie mniej związanym z wielką sceną, w różnego rodzaju firmach instytucjach, przy obsadzie wyższych stanowisk mężczyzna–grubas nikogo nie razi, ale kobieta powinna być… reprezentacyjna, mieć stosowną aparycję (nawet jeśli się tego głośno nie mówi, to tak jest). Itd., itp.

I druga sprawa to aspekt psychologiczny, który… najbardziej mnie tu interesuje. Próba niesienia pomocy kobietom, które z racji swej tuszy same czują się źle, a ich dyskomfort pogłębiają czynniki zewnętrzne, czyli reakcja społeczeństwa – osób bliskich, znajomych, środowiska pracy, ulicy… Brak akceptacji, przejawiający się w krytycznych, złośliwych, nietaktownych uwagach znajomych i obcych, śmiechu i drwinach koleżanek, ironicznych spojrzeniach kolegów, braku zainteresowania ze strony mężczyzn… Więc może z jednej strony poczucie wyobcowania, a z drugiej utwierdzanie ich o nieatrakcyjnej inności. W sumie zaniżona ocena wartości własnej, narastanie kompleksów i trwanie w nich, jakieś stałe niezadowolenie z siebie prowadzące do samoizolacji, skutkujące psychicznym urazem do siebie i innych(?).
Jeżeli ten projekt ma pomóc to jestem „za”. Ale szczerze wątpię, by jedno przedsięwzięcie artystyczne, jedna kampania na rzecz samoakceptacji kobiet i akceptacji ich przez środowiska, w których żyją, rzeczywiście miała przynieść znaczące zmiany.
Wystawa objedzie Polskę. Czy będzie nią zainteresowanie? A jeśli tak, to czy da to jakieś rezultaty, czy też będzie pojedynczym głosem, o którym szybko się zapomni?
Czy aby nie ulegam sile oddziaływania przekazu? Nie przesadzam? Ta „inność” jest często spotykana – czy coś powszechnie występującego jest innością? Czy rzeczywiście nieakceptacja społeczna tej „inności” jest zjawiskiem tak powszechnym na co dzień, czy też… bardziej wyolbrzymiane jest ono przez zainteresowane? Czy nie większy jest brak samoakceptacji niż akceptacji otoczenia?

I sprawa ostatnia – owe akty i ich… piękno
Akt (łac. actus) – przedstawienie nagiego ciała ludzkiego w sztuce, zazwyczaj wykonane w oparciu o studium z żywego modela. Akt jest jednym z najważniejszych tematów malarskich i fotograficznych w dziejach sztuki, oraz podstawowym tematem rzeźby. Akt może pojawić się jako samodzielny temat, bądź jako część większej kompozycji. Jest uważany za podstawę artystycznego wykształcenia.
Hm, nie uważam się za osobę pruderyjną, nie mam nic przeciwko aktom w sztuce.
Wiem, że świat nie składa się z ludzi wyłącznie młodych, zdrowych, pięknych i mądrych. Wiem, że piękno jest kwestią gustu i każdy może je widzieć w czymś innym.
Przyjmuję do wiadomości cele tego przedsięwzięcia artystyczno-społecznego, ba – mam wrażenie, że je akceptuję. Rozumiem, że nie sposób uniknąć prezentacji ciał obfitych, chcąc przekonać do nich. Czy w ogóle należy unikać ich prezentacji, skoro są one dla ludzkiej populacji równie naturalne jak szczupłe czy chude?
Do czorta, nie mam nic przeciwko paniom w dużych rozmiarach, wreszcie umówmy się, że trzciną na wietrze też nie jestem, ale… moje poczucie estetyki… trochę cierpi, jakoś nie bardzo może pogodzić się z prezentacją… tych fałd i nadmiarów. Dla mnie to piękno jest naprawdę kontrowersyjne.
I nie umiem wczuć się w owe modelki, co tak naprawdę nimi kierowało.
Wracam do punktu wyjścia – projekt mnie intryguje, ale… czy aby na pewno go akceptuję?
Uff, (wreszcie, bo przymierzałam się do tego od kilku dni) wyartykułowałam to, co mi leży na sumieniu. I z czym nie czuję się dobrze, bo… mam wrażenie, że jako kobieta powinnam być bardziej… tolerancyjna i otwarta na owo… piękno. Nie jestem, więc… trochę mi to doskwiera.

Artyści zyskują niesamowitą wolność w tworzeniu i w prezentowaniu swoich dzieł. I choć czasem te dzieła budzą kontrowersje, to właśnie taki jest cel tych dzieł: poruszenie odbiorcy, przemówienie do niego."
Maat
PostWysłany: Pon 16:14, 14 Lut 2011    Temat postu:

w51 napisał:
Jakoś mi trudno ... rozwodzić się nad pięknem prezentowanych dziewcząt chociażby dlatego, aby nie wyjść na starego i obleśnego satyra. Think
Nie, w51, jeśli w moim przywołaniu tego tematu jest jakaś podpucha w stosunku do Was - mężczyzn, to na pewno nie tego rodzaju.
Chyba bardziej zastawiłam pułapkę (niechcący) na samą siebie - ten pomysł artystyczno-społeczny zaitrygował mnie, a teraz nie umiem sobie poradzić z... dwoistością własnego odbioru tych fotoobrazów.
Napisałam, że ciekawa jestem opinii panów, bo... w przypadku patrzenia na ciało kobiety i jego postrzegania wydaje mi się to bardziej naturalne. Mężczyzna, również w kontakcie bezpośrednim, zwłaszcza gdy spotyka kobietę po raz pierwszy, odbiera ją poprzez zmysł wzroku (jeśli nie wyłącznie, to w znaczącym stopniu, jeśli nie świadomie, to podświadomie). Wzrok, dotyk odgrywa dużą rolę w jego życiu, a jeśli kobieta jest tylko wizją, jak tu na obrazie - pozostaje statyczna i niema (nawet jeśli zdjęcie sugeruje ruch), to mężczyzna ma do dyspozycji wzrok, doznania estetyczne i... może wyobraźnię, która działa (jeśli tak się dzieje) w kierunku, w którym zazwyczaj nie pójdzie wyobraźnia kobiety.
Pomilczałam sobie kilka dni, bo... próbowałam coś zrobić z tą swoją "dwoistością własnego odbioru tych fotoobrazów". No i zrobiłam... rachunek sumienia. d'oh!
w51
PostWysłany: Śro 23:55, 09 Lut 2011    Temat postu:

Jakoś mi trudno ... rozwodzić się nad pięknem prezentowanych dziewcząt chociażby dlatego, aby nie wyjść na starego i obleśnego satyra. Think
Ale muszę powiedzieć, że z mojego punktu widzenia te wspaniałe piersi, te liczne fałdki i zakładki są ... ech ... sami wiecie. ... Anxious Anxious Anxious
Jednak mam pretensje do autorek zdjęć, albowiem z punktu widzenia techniki są moim zdaniem ..fatalne.
Są tylko rejestracją pewnego stanu fizycznego ciała modelek. Fatalne tło, fatalne światło, brak światłocieni, brak choćby nawet najmniejszego makijażu nie działają na korzyść prezentowanego zjawiska. To nie działa w dostatecznym stopniu na wyobraźnię. Przynajmniej moją.
To samo jeśli chodzi o ujęcia. O ile do pierwszego nie można mieć większych pretensji o tyle pozostałe poprzez nadmierne zamkniecie sylwetek, powodują niejako dodatkową j deformację ciał a ponadto skupiają się na zupełnie niepotrzebnych szczegółach i dodatkach odwracając uwagę od samej istoty rzeczy. Very Happy
W sumie wystawa potrzebna bo należy pomóc kobietom, które się stresują przypadłosciami swoich organizmów, zwłaszcza tych, które już skończyły przysłowiowe.... 18 lat. A jeszcze tyle przed nimi a amatorów wbrew pozorom jak sadzę ... też wielu, chociaz nie chcą sie do tego przyznać Very Happy

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group