Forum ŚWIATOWID Strona Główna ŚWIATOWID
czyli ... obserwator różnych stron życia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nowe wybory ... program dla lewicy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚWIATOWID Strona Główna -> A co tam Panie ... w polityce???
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pią 13:13, 10 Sie 2007    Temat postu: Nowe wybory ... program dla lewicy

W kontekście najbliższych wyborów tak na chybcika,doradzałbym LiDowi opracować jakowyś projekt z takowymi postulatami:


1. Rozliczenia i opodatkowania katokościoła i imperium finansowego .... Rydzyka ze szczególnym uwzględnieniem afery z świadectwami udziałowymi dla ratowania stoczni Liar
2. Odcięcie od źródeł finansowania ze środków publicznych wszelakich instytucji i organizacji kościelnych Very Happy
3. Programu zero ...tolerancji dla zboków i biznesmenów ....w sutannach Shame on you
4. Założenie lekarzom i prawnikom ...kas fiskalnych

Podejrzewam, że do aktualnych sondaży można by dodać ...spokojnie z 10 procentów
tak

Pozdrawiam Łapka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 20:47, 11 Sie 2007    Temat postu:

Do listy postulatów do programu wyborczego lewicy, należy moim zdaniem, dodać ...powołanie komsji śledczych w sprawie odrolnienienia, śmierci Barbary Blidy oraz taśm Begierowej, o ile nie zostaną one powołone przez obecny parlament.
Tylko te komisje będą w stanie .... ograniczyć lub zneutralizować przypuszczalną ofensywę PiSu na gruncie ...zwalczania patologii ale iu nnych

Pozdrawiam Łapka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 11:50, 28 Lut 2009    Temat postu:

Święty spokój PRZEGLĄD

Polscy politycy zasadę rozdziału Kościoła od państwa traktują jeszcze mniej poważnie niż katolicy swoją religię

Leszek Jażdżewski
Zapisana w konstytucji świeckość państwa w Polsce nie jest w pełni respektowana. Bezpośrednią przyczyną jest konformizm polityków, którzy nie chcą zrażać do siebie wpływowej hierarchii, a także dobrze zorganizowanej i aktywnej w życiu politycznym grupy wyborców, dla której kwestie religijne mają znaczenie pierwszorzędne. Jednak zza politycznego konformizmu wyłania się problem znacznie poważniejszy. Powiedzieć, że demokracja nie ma problemu z religią – to skłamać albo lekceważyć jedną lub drugą. Nakazy religijne mają jedną wspólną cechę – z nielicznymi wyjątkami (takimi jak bezpośrednie zagrożenie życia) są nienegocjowalne. Ich pochodzenie nie jest bowiem ludzkie, ale nadnaturalne – boskie. Natomiast naczelną zasadą demokracji jest kompromis zastępujący przemoc, która nieuchronnie musi pojawić się w przypadku jego braku. Jednak jak na kompromis może iść ktoś, dla kogo będzie oznaczał on wieczne potępienie? Jak może przedkładać nad wolę Boga jakiekolwiek ziemskie prawa tu, w świecie doczesnym, który przecież jest tylko krótkim przystankiem na jego drodze do prawdziwego Życia? Dla osoby religijnej byłby to grzech, może nawet śmiertelny (np. w takiej kwestii jak zgoda na aborcję).

Pochwała religijnego indyferentyzmu

Jak więc możliwe stało się pogodzenie religii z demokracją, zwłaszcza w krajach takich jak Polska – gdzie ta pierwsza wciąż odgrywa niebagatelną rolę? Odpowiedź jest prosta – w krajach demokratycznych religia nie jest traktowana już w pełni poważnie i konsekwentnie przez (większość) jej wyznawców. Od żarliwości religijnej pierwszych chrześcijan, którzy woleli zginąć na rzymskiej arenie rozszarpani przez lwy, niż wyrzec się wiary w Christosa, dzielą nas lata świetlne. I bardzo dobrze. Gdyby ludzie wciąż traktowali nakazy wiary jako absolutne – życie tu, na ziemi (które w opinii wielu jest jedynym, jakie nam się trafiło, i lepszego mieć nie będziemy), byłoby nieustanną wyniszczającą walką między wyznawcami różnych religii, a także między nimi wszystkimi a ateistami. Zawierano by zapewne taktyczne sojusze (choćby tak egzotyczne jak katolickiej Francji z pogańską, pardon, muzułmańską Turcją w wojnie trzydziestoletniej), ale trwały Pax Dei byłby niemożliwością – chyba że jedna grupa wycięłaby skutecznie i ostatecznie pozostałe. Dlatego każdy przytomny człowiek musi cieszyć się z faktu, że dziś żyjemy w społeczeństwie stosunkowo zsekularyzowanym (biorąc pod uwagę całość dziejów ludzkości), a spory – mimo ich wciąż wysokiej temperatury – generalnie rozwiązywane są jednak na drodze pokojowej, na sali parlamentu. W demokracji liberalnej wola większości wyrażana w demokratycznych wyborach ograniczona jest przez prawa mniejszości. Ich wyrazem są reguły państwa prawa i konstytucja. Kiedy podobne zabezpieczenia nie istnieją i the winner takes it all – zwycięzca bierze wszystko, a opinia oraz podstawowe interesy mniejszości nie są brane pod uwagę, nie ma ona żadnego interesu w legitymizacji niesprawiedliwego systemu. W takiej sytuacji mamy do czynienia z wojną domową – czy to „gorącą” jak w wielu krajach Afryki bądź do niedawna na Bałkanach, czy to „zamrożoną”, której elementy można było zauważyć choćby w naszym kraju za rządów PiS.

Dyktatura większości

W Polsce ludzie przyznający się do rzymskiego katolicyzmu zdecydowanie dominują. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2007 r. do Kościoła katolickiego w Polsce należy 33,9 mln osób (liczba ochrzczonych). Nawet po odjęciu tych, którzy śluby kościelne oraz chrzest swoich dzieci odbębnili tylko dla świętego spokoju, wciąż pozostaje bezwzględna większość, która swoim przekonaniom religijnym ma przecież pełne prawo dać wyraz także przy urnie wyborczej. I z jakiej racji miałaby się powstrzymywać przed przegłosowaniem choćby zakazu przeprowadzania rozwodów czy zakazu uprawiania sodomii (czyli „praktyk homoseksualnych”), skoro uważa takie zasady za moralne i potrzebne dla zbawienia duszy swojej i innych bliźnich? Możliwości są dwie. Albo uznamy, że katolickiej większości faktycznie przysługuje takie prawo i nie korzysta z niego tylko dlatego, że akurat jest niezwykle tolerancyjna (w tradycyjnym polskim duchu), ale jeśli zechce, to zmieni zdanie i wtedy ateiści i inni poganie nie mają co liczyć na taryfę ulgową. Albo uznamy, że z fundamentalnej zasady, na której opiera się współczesna demokracja, wynika, że żadna, choćby 99-procentowa większość nie może swoich zasad religijnych narzucać mniejszości, w imię ideału – poszanowania praw jednostki oraz realizmu – pokoju społecznego. O ile poważnie traktujemy liberalną demokrację, to zdecydowanie musimy opowiedzieć się za tym drugim rozwiązaniem. Nasuwa się pytanie, co w takim razie z widocznym gołym okiem uprzywilejowaniem katolicyzmu w Polsce – lekcjami religii w szkołach, krzyżami na ścianach publicznych instytucji, mszami świętymi przy okazji świąt państwowych z udziałem najwyższych urzędników Rzeczypospolitej, prawodawstwem inspirowanym nauką Kościoła etc.?

„Lajtowa” świeckość państwa

W Polsce zasadę rozdziału Kościoła od państwa klasa polityczna traktuje jeszcze mniej poważnie niż polscy katolicy swoją religię. Tak jak obywatele dla „świętego spokoju” chrzczą dzieci, tak politycy dla „świętego spokoju” wolą konsekwentnie nie egzekwować zasady rozdziału Kościoła od państwa. Dla dominującej w Polsce prawicy jest to nawet rozwiązanie dość wygodne. Skoro jakoś dotychczas uniknęliśmy po ‘89 r. wojny domowej, może wypracowane „lajtowe” podejście do świeckości państwa nie jest gorsze od opisanego powyżej religijnego indyferentyzmu? Co komu przeszkadzają krzyże czy religia w szkole? Otóż nawet jeśli nie przeszkadzają, to powinny zacząć przeszkadzać. Świeckość państwa albo obowiązuje, albo nie. Jeśli nie, to nic poza polityczną wolą nie dzieli nas od zakazu rozwodów czy zakazu sprzedaży prezerwatyw (niezgodnych z nauką Kościoła). Czy ludzie, dla których te zakazy i nakazy byłyby głęboką i niczym nieuzasadnioną ingerencją w ich wolność, uznaliby je? Co by się stało z polską demokracją? Nie jest to scenariusz zupełnie księżycowy. Otarliśmy się o taką możliwość narzucenia jako prawa fundamentalistycznych poglądów już nie większości, ale sprawnej politycznej mniejszości podczas ostatniej burzliwej debaty aborcyjnej, zakończonej wyjściem z PiS grupy Marka Jurka. Wyobraźmy sobie, że taka grupa zgodnie ze swoimi przekonaniami kształtuje polskie prawo. W obecnie przyjętej w praktyce (niezgodnie z konstytucją) doktrynie przymykania oczu i „lajtowego” stosunku do zasady świeckiego państwa, takie rozwiązanie jest jak najbardziej możliwe, choć na szczęście nie w tej kadencji Sejmu. Jeśli nie zakreśli się ostro linii, za którą religijna, etniczna, partyjna czy jakakolwiek inna większość nie ma prawa narzucać swojej woli mniejszości, trzeba liczyć się z konsekwencjami. Tam, gdzie zostawia się uchylone drzwi, ktoś zawsze może wsunąć stopę, a następnie otworzyć je na oścież.

Autor jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Liberté!”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 7:55, 21 Mar 2009    Temat postu:

Powrót Millera

SLD podpisał porozumienie z Polską Lewicą



Sojusz Lewicy Demokratycznej podpisał wczoraj porozumienie z Polską Lewicą Leszka Millera. Były premier nie zamierza jednak kandydować do Parlamentu Europejskiego. Jak zapowiedział, jego celem jest start w wyborach do polskiego parlamentu za dwa lata. Działacze partii Millera znajdą się na listach wyborczych do PE Sojuszu. Podpisanie porozumienia to kolejny krok w kierunku jednoczenia lewicy.

O takie zjednoczenie apelowali Miller i przewodniczący Sojuszu Grzegorz Napieralski. Miller przekonywał, że osią tego zjednoczenia powinien być Sojusz, największa partia lewicowa z największym klubem parlamentarnym. – SLD jest dalej największym ugrupowaniem lewicy w Polsce. Ma najwięcej sympatii w umysłach i sercach Polaków – mówił były premier. Podkreślił, że jakiekolwiek inne inicjatywy polityczne tworzone obok Sojuszu, lub wymierzone w niego nie mają sensu. – Jeśli lewica w Polsce chce stawić czoło tym wszystkim zagrożeniom, które są chociażby związane z postępującym kryzysem gospodarczym, jeżeli nie chce, aby w Polsce wszystko było prawicowe, czy centroprawicowe – i prezydent, i premier, i opozycja, jeżeli lewica chce wyrosnąć na siłę, z którą wszyscy będą się liczyć, musi ze sobą współpracować i musi się jednoczyć – stwierdził. (...)

No wreszcie ...... Think Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚWIATOWID Strona Główna -> A co tam Panie ... w polityce??? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin